Trzepiecińska opowiedziała o rozwodzie
Życie Joanny Trzepiecińskiej u boku pisarza Janusza Andermana nie było nieszczęśliwe, dlatego decyzja o rozwodzie była niezwykle trudna: "Uznałam, że chcę dać moim dzieciom piękne dzieciństwo. I to jest cała tajemnica naszego rozstania (...). To jest bardzo przykre, że nam nie wyszło. Oboje to przeżyliśmy i nadal przeżywamy".
Przyczyną rozpadu małżeństwa Joanny Trzepiecińskiej była znana dziennikarka (jak donosił magazyn "Rewia" - Kamila Drecka), która wiosną ubiegłego roku pojawiła się w życiu Janusza Andermana.
Aktorka bardzo długo liczyła, że mąż opamięta się i dla dobra dwóch synów wróci. Decyzja o rozwodzie była przemyślana i bardzo bolesna...
"To był jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu" - wyznaje aktorka w rozmowie z "Galą".
"(...) Dopóki byliśmy tylko we dwójkę, to była nasza sprawa, jak żyjemy, jak się bawimy, na co się godzimy. W momencie kiedy pojawia się na świecie dwóch małych chłopców, nasze życie - czy tego chcemy, czy nie - staje się życiem rodziców, którzy od rana do wieczora swoim zachowaniem dają tym dzieciom przykład. I albo im fundujemy uśmiech, zainteresowanie, ciepło, czyli piękne dzieciństwo, albo im fundujemy trudne dzieciństwo".
Aktorka nie ukrywa, że dla męża, dzieci nie były priorytetem: "To się nazywa triumf egoizmu nad odpowiedzialnością. Założenie rodziny to wielkie zobowiązanie. Miłość dziecka nie daje podobnej satysfakcji jak miłość dwojga kochanków. Tej miłości trzeba się uczyć. Towarzyszy jej trud codziennych, często nudnych, powtarzalnych zajęć. Dziecku nie można powiedzieć: Słuchaj, kochanie, jest czwartek, mam kaca, boli mnie głowa, nie chce mi sie wstać, żeby odprowadzić cię do szkoły. Tak się nie da".
Mimo rozwodu, Trzepiecińska życie z Andermanem wspomina ciepło: "Miałam to szczęście - tak o tym myślę - że przeżyłam z mężem piętnaście lat. Wbrew temu, co usiłuje mi wmówić prasa kolorowa, to był mój jedyny mąż. Wyszłam za niego z wielkiej miłości, miałam poczucie, że byłam kochana. Przeżyłam wiele pasjonujących lat ze świadomością, że mam obok siebie niezwykle interesującego człowieka (...). Nigdy się z nim nie nudziłam. Uwielbiałam nasze wieczorne rozmowy. Teraz mi ich brak. Ale może jeszcze dojdziemy do tego, że znowu będziemy umieli ze sobą rozmawiać, np. przez telefon? Myślę, że byliśmy bardzo fajną parą...".
"Ostatnio zastanawiałam się, jak to jest, że istnieją kobiety, które po prostu leżą i pachną, i że są tacy mężczyźni, którzy właśnie za to te kobiety kochają. Jak to się robi?" - pyta aktorka.