TVN przed trudną decyzją. Wyniki nie pozostawiają złudzeń. To koniec?
Nie ma już wątpliwości. Top of the Top Sopot Festival nie okazał się przesadnym hitem oglądalnościowym. Przed ekranami zasiadło dużo mniej widzów niż rok wcześniej, a samo wydarzenie wypadło znacznie gorzej niż tegoroczny Polsat SuperHit Festiwal, również odbywający się w Operze Leśnej w Sopocie. Oto szczegóły.
To, co przekazano na temat ostatniego muzycznego wydarzenia stacji TVN, nie pozostawia złudzeń. Choć na scenie sopockiej Opery Leśnej pojawiły się takie osobistości, jak Agnieszka Chylińska, Natalia Kukulska, Kombii, Ralph Kamiński czy Katarzyna Nosowska, o wydarzeniu mówiło się niemal głównie w kontekście wpadek i kontrowersji.
Katarzyna Nosowska rzucała ze sceny "mięsem", Ralph Kamiński bez ogródek namawiał do udziału w wyborach, a Beata Kozidrak pocałowała znacznie młodszego wokalistę. To jednak tylko niektóre z afer, które sprawiły, że "Top of the Top Sopot Festiwal" zmienił się w - jak pisali widzowie - "festiwal kiczu i żenady".
Festiwal TVN przypłacił to niestety wynikami. Co może być największym ciosem, przegrał z tegorocznym sopockim festiwalem "Polsat SuperHit Festiwal", który również odbywał się na terenie Opery Leśnej w Sopocie.
Jak wskazują dane Nielsen Audience Measurement, "Top of the top Sopot Festival" zgromadził średnią widownię 1,16 miliona widzów, a impreza Polsatu - 1,71 mln.
Na domiar złego w zeszłym roku Top of The Top Sopot Festival oglądało średnio 170 tys. widzów więcej, co oznacza, że spadek jest... delikatnie mówiąc, zauważalny.
"Największą popularnością cieszył się trzeci dzień imprezy, który śledziło 1,27 mln osób, co przełożyło się na 13,07 proc. udziału w 4+, 14,19 proc. w 16-49 i 13,08 proc. w 16-59. Tego dnia miał miejsce duży koncert #Great Moments" - można przeczytać w analizie przygotowanej przez Wirualnemedia.pl.
Najsłabiej wypadł pierwszy dzień festiwalu transmitowanego w TVN. Obie części koncertu obejrzało 982 tys. osób. Dane te nie napawają optymizmem, jednak mimo wszystko stacja serdecznie podziękowała za dobrą zabawę...
Czy to tylko robienie dobrej miny do złej gry i TVN podejmie o zakończeniu organizacji festiwalu? Czas pokaże.
Nie da się ukryć, że lista wpadek podczas sopockiej imprezy była tak długa, jak liczba negatywnych komentarzy internautów. Jedna tylko gwiazda spotkała się z uznaniem zarówno krytyków, jak i widzów. Kto taki?
Chodzi o Sylwię Grzeszczak, która pojawiła się na scenie podczas pierwszego dnia festiwalu. Artystka wystąpiła wraz z mężem Liberem.
Sylwia zaprezentowała swoje największe przeboje, takie jak: "Co z nami będzie", "Małe rzeczy" i "Księżniczkę". Zaśpiewała też piosenkę "Bezdroża" w duecie z Mateuszem Ziółką.
Wyrazy uznania przekazał nawet Tomasz Raczek. W social mediach tak napisał o występie znanej wokalistki.
"Wczoraj, na festiwalu w Sopocie, Sylwia Grzeszczak chyba jako jedyna wszystkim się podobała. Mnie też. Słuchając jej i patrząc na nią, miałem niepokojące wrażenie, że kiedyś już spotkałem się z podobną emanacją na polskiej estradzie, wtedy także uwieńczoną powszechnym uwielbieniem - to była Anna Jantar".
Czytaj też:
Widzowie Sopotu zdegustowani. Oberwało się gwieździe festiwalu. W komentarzach burza
Kasia Moś walczy z krytyką po występie w Sopocie. Nie zostawił na niej suchej nitki
Grzegorz Hyży zaskoczył niesamowitą metamorfozą. Zawdzięcza ją jednej prostej rzeczy