Tyszkiewicz narzeka na biedę!
Ostatnie lata to było prawdziwe eldorado dla Beaty Tyszkiewicz (74 l.). Niestety, te czasy chyba bezpowrotnie minęły...
Beata Tyszkiewicz to niekwestionowana gwiazda polskiego kina. Jednak dzisiejsi reżyserzy nie mają dla niej zbyt wiele ofert pracy, dlatego hrabina musiała odnaleźć się w dziedzinach niezwiązanych z aktorstwem.
Wybawieniem okazał się dla niej program "Taniec z Gwiazdami", w którym była jurorką. Nie jest tajemnicą, że nieźle się na tej posadzie obłowiła. Przyzwyczaiła się do luksusu, na który mogła sobie przez ostatnie lata pozwalać. Jak donosiły tabloidy, tylko w ostatniej edycji tanecznego show zarobiła blisko 84 tysiące złotych!
Jej medialna aktywność nie ograniczała się jedynie do podnoszenia tabliczek z ocenami. Umiejętnie odcinała kupony od swojej popularności. Dostała stałą rubrykę w jednym z tygodników, zaczęła pojawiać się, jako ekspertka w programach śniadaniowych, oczywiście również nie za darmo.
Nic więc dziwnego, że Beata tak bardzo przeżyła decyzję TVN-u o zaprzestaniu nagrywania kolejnych edycji show.
Teraz robi, co może, aby nie rezygnować z luksusów, do których przywykła. Przecież tak bardzo uwielbiała rozpieszczać swoje wnuki, którym nie szczędziła prezentów. Podobno mając na uwadze ich bezpieczeństwo, kupiła sobie rok temu mercedesa.
Nie wiadomo jednak, czy drogiego samochodu nie będzie niebawem musiała zamienić na coś mniej luksusowego. Samochód bardzo dużo pali, a ona ma coraz mniej pieniędzy, bo jej najważniejsze źródło dochodu wygasło bezpowrotnie. W telewizji bywa coraz rzadziej, nie mówiąc już o jakichkolwiek propozycjach zagrania w filmach, czy serialach.
Na kokosy z emerytury też raczej liczyć nie może.
"Po 55 latach pracy mam 1350 złotych emerytury. Z tego nie starczyłoby mi na czynsz, gdzie mówić o innych rzeczach" - żali się w "Fakcie".
Beata nie traci jednak dobrego humoru i nie spoczywa na laurach.
"Jeśli jest zdrowie, jest tysiąc sposobów, by dorobić na boku. Jak ktoś ma chęć, to może piec ciasteczka, pilnować dzieci, cerować coś za pieniądze. Ja sama, jak byłam chora, to piekłam torty i tak sobie dorabiałam" - zdradza Tyszkiewicz.
Myślicie, że powinna pomyśleć o założeniu biznesu cukierniczego?