Ula Chincz miała prowadzić "Big Brothera", ale zażądała zbyt dużego honorarium?
Ula Chincz (41 l.) miała być jedną z prowadzących "Big Brothera". Według informacji "Faktu" w ostatniej chwili zażądała jednak zbyt wysokiego honorarium i stacja postawiła na tańszego Chajzera...
Po 17 latach w TVN 7 ruszył nowy sezon programu "Big Brother". W podwarszawskiej willi zamknięto szesnastu żądnych popularności uczestników.
Główną prowadzącą została Agnieszka Woźniak-Starak i pogodyn Bartek Jędrzejak. Za relacjonowanie nocnych wydarzeń w domu Wielkiego Brata początkowo odpowiedzialna miała być Ula Chincz, córka Andrzeja Turskiego, która od kilku lat związana jest z TVN.
Według informacji "Faktu" jej warunki finansowe okazały się jednak nie do zaakceptowania przez producentów. Fuchę dostał więc syn Chajzera.
"Ula miała dostawać 500 zł za każdy odcinek z półgodzinnych nocnych odcinków. Zarabiałaby 10 tys. zł miesięcznie, ale zamarzyła o jeszcze większych pieniądzach. Uznała, że skoro zainteresowanie 'Big Brotherem' jest tak duże, to powinna dostawać przynajmniej trzy razy więcej (...) Początkowo przystała na zaproponowane warunki, ale kontrakt miała podpisać dopiero w dzień przed startem programu. Chciała to wykorzystać jako atut w prowadzonych w ostatniej chwili negocjacjach, ale się nie udało" - czytamy w tabloidzie.
Produkcja, zamiast podnieść stawkę, podziękowała Chincz. Według informatora "Faktu", prezenterka "nie sądziła, że całkowicie z niej zrezygnują".
Sama Ula Chincz nie odniosła się jeszcze do rewelacji tabloidu. Nie mamy wątpliwości, że byłaby świetną prowadzącą.
Zobacz więcej materiałów: