Upadłą gwiazdę wyleczył bioenergoterapeuta?
Izabela Skrybant-Dziewiątkowska, zdziwaczała i wiekowa już wokalistka zespołu Tercet Egzotyczny, opowiada o tym, jak pewien bioenergoterapeuta wyleczył ją z bardzo ciężkiej choroby.
Pani Iza to bardzo dziwna osoba. Bardzo lubi opowiadać w prasie o swoich operacjach plastycznych oraz śmierci męża (Zbigniewa Dziewiątkowskiego, lidera Tercetu Egzotycznego). W jednym z wywiadów wyznała nawet, że podczas koncertu, który odbył się niedługo po jego śmierci, "czuła z nim połączenie". Teraz z kolei opowiada o cudownym wyleczeniu...
"Ta koszmarna choroba mogła mnie zabić. Gdy dowiedziałam się od lekarzy, że czeka mnie skomplikowana operacja, runął mój cały świat" - zwierza się "Super Expressowi". Okazało się, że jej narządy rodne pokryte są naroślami i guzami, które trzeba natychmiast usunąć.
Jednak zamiast pójść do szpitala, pani Izabela udała się do słynnego uzdrowiciela Henryka Słodkowskiego.
"Gdy usiadłam u niego w gabinecie kazał mi zamknąć oczy. Było cicho, ale czułam, że przykłada ręce blisko mego ciała, jednak mnie nie dotykał. Emanował energią, którą mi przekazywał. Czułam jakieś ciepło, trudne do określenia uczucie" - wspomina.
Po pięciu takich seansach Skrybant zaczęła intensywnie krwawić (czy naprawdę były potrzebne takie szczegóły, pani Izo?). Wyniki badań były szokujące - po guzach nie zostało nawet śladu.