Jan Englert, wybitny aktor i dyrektor Teatru Narodowego odebrał Nagrodę im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego i chwała. Za to wstyd, że na statuetce widniało nazwisko... "Jan Englerd".
Czyżby organizatorzy zlecili wykonanie statuetek komuś z Papui Nowej Gwinei? Bo chyba tylko tam, nie znają Englerta, a nawet i może nie mają Internetu, w którym mogliby sprawdzić pisownię nazwiska naszego aktora.
Na szczęście sam Englert (przez "t" na końcu) wykazał się dużym poczuciem humoru i równie wielkim taktem. Nagrodę odebrał ze skromnym uśmiechem i ciętą ripostą, jak to "nie należy popadać w samouwielbienie". Bo jacyś organizatorzy cię z niego szybko wyleczą?