Urbańska to porażka
Janusz Józefowicz wraz z TVP z uporem osła próbuje wypromować swoją kochankę Nataszę Urbańską (31 l.), mimo że każde przedsięwzięcie, w którym bierze udział, jest skazane na porażkę. Jak długo można podtrzymywać sztuczną popularność?
Właściwie nie wiadomo, dlaczego Natasza jest tak bardzo z siebie zadowolona. Pojawia się w telewizji tylko dzięki koneksjom Józefowicza oraz niewytłumaczalnej miłości szefostwa TVP, które powierza jej prowadzenie coraz to nowych programów.
Zaczęło się od "Jak ONI śpiewają". Urbańska była wyraźnie lepsza od Agnieszki Włodarczyk, z którą doszła do finału, ale już wtedy publiczność nie zapałała do niej sympatią i główną nagrodą obdarowała jej rywalkę.
Na otarcie łez Józefowicz załatwił Nataszy prowadzenie "Przebojowej nocy" w telewizyjnej Jedynce. Skończyło się wielką klapą - program miał słabą oglądalność i został zdjęty z anteny.
Na tym się nie skończyło - Józefowicz zdołał jakimś cudem przekonać władze TVP, by dały jej jeszcze jedną szansę i na antenie pojawił się kolejny cyrkowo-teatralny program z Urbańską w roli głównej, "Złota sobota". Jego oglądalność była równie kiepska, ale na wiosnę tego roku zapowiada się... kolejne show tego typu.
Kolejną szansą Urbańskiej była Eurowizja. Otrzymała od TVP tzw. dziką kartę i wzięła udział w eliminacjach do konkursu. Oczywiście odpadła, a widzowie zapamiętali tylko jej słowa "dość obcych!" odnoszące się wyraźnie do zwyciężczyni, Isis Gee.
Jedynym "sukcesem", jaki odniosła Urbańska, było zdobycie tytułu Najpiękniejszej przyznawanego corocznie przez magazyn "VIVA!". Nie sprawi on jednak, że widzowie przekonają się do zarozumiałej artystki, której mniemanie o sobie jest tak wysokie, że nie potrafi ukryć swojego poczucia wyższości nad innymi.
Kiedy Józefowicz pogodzi się z faktem, że jego dziewczyna po prostu nie nadaje się do telewizji?