Urszula Chincz ujawnia nieznane fakty dotyczące śmierci jej ojca. Przewidział, że umrze?!
Urszula Chincz (38 l.) bardzo szczerze opowiedziała o ostatnich chwilach swojego ojca, Andrzeja Turskiego († 70 l.). Wspomniała, że on sam przewidział swoją śmierć.
Znany polski dziennikarz nie żyje już od prawie dwóch lat. Zmagał się on z cukrzycą oraz chorobą nowotworową.
Prezentera "Panoramy" w wywiadzie dla "!Vivy" wspomina jego córka, Urszula Chincz.
Opowiada ona o ostatnich chwilach ojca.
Widziała go dzień przed tym, gdy stracił przytomność.
"Był w świetnej formie, bardzo pogodny, rozluźniony" - mówi.
Następnego dnia dziennikarka "Dzień dobry TVN" odebrała telefon od zaniepokojonej sąsiadki Andrzej Turskiego.
Twierdziła ona, że publicysta bardzo słabo wygląda. Chincz nie zignorowała tego ostrzeżenia i wezwała do ojca karetkę.
"To nie był ani zawał, ani wylew. Ojciec się po prostu zatrzymał, stanęło mu serce przy załodze karetki pogotowia, która natychmiast podjęła reanimację" - wspomina.
Turski zmarł kilka dni po przewiezieniu do szpitala.
Jego córka ocenia, że był on pogodzony ze swoim stanem i nadchodzącą śmiercią. Dodatkowo wyjawia, że bardzo tęsknił on za zmarłą żoną, która odeszła trzy lata przed nim.
"Od dłuższego czasu powtarzał, że niedługo umrze. (...) Cały czas był myślami z mamą. Najlepiej czuł się w swoim mieszkaniu na Łowickiej, bo tam ciągle były ślady Zosi. Często przychodził do mamy na cmentarz" - stwierdza Chincz.