Urszula wspomina zmarłego męża
"Im więcej czasu upływa od śmierci Stasia, tym bardziej doceniam to, jaki był" - mówi Urszula o zmarłym przed dziewięcioma laty mężu Staszku Zybowskim.
Gitarzysta i kompozytor odszedł 22 listopada 2001 roku w warszawskim szpitalu Akademii Medycznej na Banacha. Przyczyną zgonu był nowotwór wątroby, na który artysta cierpiał od ponad dwóch lat. Piosenkarka bardzo przeżyła śmierć ukochanego męża.
"Buntowałam się przeciwko niej" - opowiada "Vivie". "Chciałam wszystko sprzedać, nic nie mieć, domu, który zbudowaliśmy i nie zdążył w nim pomieszkać, niczego. (...) Pamiętam, jak powtarzał: Ula jest tak samo ładna na zewnątrz, jak w środku. Myśmy siebie wzajemnie gloryfikowali" - wspomina Urszula, która po śmierci Zybowskiego związała się z Tomaszem Kujawskim. Wkrótce na świat przyszedł ich syn Szymon.
"Szybko dostałam cel w życiu" - tłumaczy wokalistka. "Bo kiedy ma się małe dziecko, to nie myśli się o niczym innym".
Miłość jednak nie przetrwała i związek rozpadł się po dwóch latach - chłopak uzależniony był od alkoholu i narkotyków. Dzisiaj para przyjaźni się, "prowadzi razem dom".
O Staszku Zybowskim Urszula jednak nie zapomniała. Jak podkreśla, "nigdy nie chciała zastąpić go nikim innym":
"Wszyscy wiedzą, że tęsknię. To nie tak, że twarz - blacha, a w środku płacz. (...) Nie chciałabym, żeby stał się tematem tabu, bo moje uczucie do niego zostanie we mnie na zawsze" - mówi.