Viki Gabor komentuje bycie upokorzoną przez nauczyciela. Nie zostawiła wątpliwości
Już po pierwszym odcinku serialu dokumentalnego "Viki Gabor: Mój świat", opowiadającego o wzlotach i upadkach młodej wokalistki, w internecie zawrzało. Czy Viki Gabor (15 l.) została upokorzona przez nauczyciela? Co się stało między Viki a pedagogiem? Czy fani faktycznie mają powody do obaw? Dziewczyna postanowiła rozwiać wszelkie wątpliwości.
Znana wokalistka Viki Gabor postanowiła odpowiedzieć na pojawiające się w internecie komunikaty na temat jej relacji z nauczycielem. Opublikowała obszerne ogłoszenie, w którym odniosła się do sprawy dotyczącej domniemanego publicznego upokorzenia.
Komunikat nawiązał do sytuacji, którą Viki sama omówiła w dokumencie na swój temat (pierwszy odcinek "Viki Gabor: Mój świat" można już obejrzeć na TVP VOD). Wspomniała tam o nauczycielu WF, który pokazał nagranie z jej udziałem szerszej widowni - bez jej zgody.
Według młodej artystki słowa o nauczycielu zostały wyjęte z kontekstu, a rozdmuchiwanie sprawy nie ma sensu.
"W serialu zobaczycie wielu ludzi ze świata mediów i tych na co dzień zwyczajnych, jak moje nauczycielki i nauczycieli z mojej wspaniałej szkoły, ludzi, którzy zawsze mnie wspierali i wiem, że będą to robić zawsze. Wraz z całą ekipą "Mojego Świata" chcielibyśmy potępić NIEPRAWDZIWE SENSACYJNE DONIESIENIA medialne z ostatnich kilku dni. Przed i w trakcie powstawiania całego dokumentu nikt włącznie ze mną w żadnym stopniu nie ucierpiał i nie doszło do żadnych nadużyć czy upokorzeń, w tym także ze strony żadnego z nauczycieli" - ogłosiła oficjalnie.
Choć niektórzy dalej uważają, że słowa dotyczące nauczyciela były dość... nietypowe, wierni fani postanowili uszanować prośbę Viki i zaprzestali komentowania tematu.
Jakie dokładnie słowa o pedagogu wypowiedziała znana wokalistka?
"Nagrałam to, wysyłam mu i super, fajnie wszystko, a potem się dowiaduję, że on był na jakimś weselu i to puścił. Dlatego ja już nigdy nic nie wysyłam" - te słowa padły w dokumencie.
Ludzie szybko powiązali ten temat z innymi obawami wokalistki. Viki w szkole miała duży problem z zaufaniem ludziom. Po pierwszych sukcesach zechcieli bliżej poznać gwiazdę... jedynie ze względu na jej sławę i status materialny. Dziewczyna nie wiedziała, komu może zaufać.
Viki podsumowała swoje oświadczenie, bezpośrednio zwracając się do osób, które rozdmuchały wątek.
"Osoby poszukujące sensacji z mojego życia chciałbym uspokoić - Viki Gabor to przede wszystkim człowiek jak każda inna osoba" - zauważyła.
Premierę miał dopiero jeden z ośmiu odcinków na temat życia Viki Gabor, a produkcja już zyskała ogromny rozgłos. Wszystko dlatego, że Viki opowiedziała w nim szczerze o wielu aspektach swojego życia. Poruszono m.in. temat choroby, która spotkała młodziutką wokalistkę. Na jej temat wypowiedzieli się nie tylko managerowie dziewczyny, ale też mama gwiazdy, która zdradziła, że nie była chętna, by o tym mówić.
"W ogóle nie chciałam poruszać tego tematu, bo to było takie dla nas. Nigdy nie chciałam, aby Viki istniała przez jakąś historię ze swojego życia, tylko przez talent, muzykę i śpiew"- podsumowała temat.
Nieco więcej światła na sprawę rzucił Aleksander Milwiw-Baron, znany muzyk, który powiedział:
"To nieprawdopodobne, że człowiek może dostać drugą szansę. Jestem pewien, że muzyka jest paliwem dla duszy Viki".
Czytaj też:
Katarzyna Bosacka krytykuje Gabor. Wygraża Viki jej własną piosenką!
Gwiazdy koncertu dla Ukrainy w TVP czują się pokrzywdzone. Szykuje się kolejna afera?
Tomaszewska nie gryzła się w język. Wyjawiła, co myśli o związku Wegiel ze starszym chłopakiem!