Violetta Villas pogryziona przez szczury
Uzależniona od narkotyków gwiazda polskiej piosenki nadal żyje w koszmarnych warunkach. Osoby mieszkające w pobliżu Villas twierdzą, że diwa została pogryziona przez szczury...
Na światło dzienne co rusz wychodzą trzymane latami w tajemnicy fakty z życia piosenkarki. Nadal nie wiemy, jak doszło do okaleczenia Violetty przez jej własne psy. Tygodnik "Rewia" dotarł do osób, które są pewne, że nie jest to wina czworonogów.
"Osoby, które mieszkają w pobliżu posesji Villas w Lewinie Kłodzkim i pracownicy pogotowia wiedzą swoje. To nie psy pogryzły Violettę, ale... szczury! Nic dziwnego, ponieważ dom jest zapuszczony, nie miał kto zrobić w nim porządku, a piosenkarka właściwie umierała z głodu. Tak jak gryzonie..." - czytamy.
Powodem tragedii są narkotyki, którymi gwiazda odurzała się latami. Pierwszy raz morfinę Violetta dostała od amerykańskiego dentysty. Uzależniła się błyskawicznie...
"Jej matka o tym wiedziała i to ją dobijało. Rodzeństwo również miało świadomość nałogu artystki. Jej syn z pewnością także" - mówi jeden z muzyków.
Villas pod pływem narkotyków urządzała awantury, groziła bliskim, "że jeśli ktoś z nich piśnie słowo na ten temat, ona zemści się w straszny sposób".
"Możliwe, że właśnie dlatego Ted Kowalczyk, jej drugi mąż, także milczał, choć doskonale wiedział, co sprawia, że Villas ma częste huśtawki nastrojów i zachowuje się nieobliczalnie. Kierowca artystki również nigdy publicznie nie odważył się zdradzić prawdy, że był wysyłany po recepty" - dodaje tygodnik.
Uzależnienie pochłonęło całą fortunę piosenkarki. W 2006 roku Villas znalazła się w szpitalu psychiatrycznym.