W domu Małgorzaty Sochy święta budzą najmilsze wspomnienia. Oto, co wydarzyło się przed laty
Małgorzata Socha (43 l.) i Krzysztof Wiśniewski (46 l.) od 15 lat tworzą szczęśliwe małżeństwo. Ich miłość jednak trwa znacznie dłużej, a święta okazały się przełomem w ich związku. Aktorka do tej pory wspomina zabawną sytuację, do której doszło w jej rodzinnym domu. Musiała interweniować mama…
Kiedy Małgorzata Socha poznała Krzysztofa Wiśniewskiego, miała zaledwie 16 lat. W 1996 roku spędzała z rodzicami wakacje w nadmorskim Darłówku, gdy wpadł jej w oko starszy o 3 lata przystojny ratownik.
Początkowo wydawało się, że ich znajomość nie ma przyszłości. Po wakacjach rozjechali się do swoich rodzinnych miast: Socha do Warszawy, a Krzysztof do Piły. Nie zapomnieli jednak o sobie. Jak potem wspominała aktorka, cytowana przez „Vivę”, Wiśniewski dzwonił do niej z budek telefonicznych:
„Wiedział dokładnie, gdzie są takie, które się zacinają i z tego powodu można rozmawiać dłużej za te same pieniądze. Dzięki telekomunikacji jesteśmy dzisiaj małżeństwem”.
Ich uczucie na dobre rozkwitło po studiach. Przełomem okazała się wigilia, którą mieli spędzić z rodzicami Krzysztofa. Socha już wcześniej czyniła czytelne aluzje, mające naprowadzić ukochanego na myśl o ślubie. Jak wspominała w wywiadzie dla „Twojego Stylu”, towarzyszyło jej silne poczucie, że trzeba się na coś zdecydować, bo inaczej obiecująca znajomość rozejdzie się po kościach:
„Czułam, że jeśli nie weźmiemy ślubu, to się rozstaniemy. Nie chciałam już dłużej żyć w niezobowiązującym związku. Powiedziałam stanowczo: Chcę być twoją żoną. Chyba potrzebował takiego impulsu".
Ziarno, zasiane przez aktorkę, wykiełkowało akurat w święta. Jak wyznała Socha Izabeli Janachowskiej w programie „Wedding dream”, w wigilię Krzysztof pojawił się w jej rodzinnym domu z dwoma bukietami kwiatów i małym pudełeczkiem. Jeden bukiet był dla Małgorzaty, drugi dla jej mamy, a zawartość pudełeczka wywołała taką konsternację, że aż musiała interweniować mama aktorki:
„Byłam oszołomiona tą sytuacją (...) Zaczęłam się histerycznie śmiać. Moja mama wzięła sprawy w swoje ręce. Po prostu wzięła ten pierścionek, założyła mi na palec i powiedziała: "Dobrze, dobrze, ładnie wygląda, pasuje. Małgosia się zgadza". (…) Do rodziców Krzysia jechałam jako narzeczona”.
Czas jednak płynął, a data ślubu wciąż nie była wyznaczona. Po kolejnych ponad dwóch latach, gdy aktorce przestał odpowiadać status wiecznej narzeczonej, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Jak wyznała w programie „Wedding dream”, sama znalazła odpowiednie miejsce, zarezerwowała termin i poinformowała o tym narzeczonego:
„Wróciłam do domu i powiedziałam Krzysiowi, że jest termin na 5 lipca 2008 roku”.
Socha w rozmowie z Janachowską przyznała, że był to test dla ich związku. Gdyby ukochany zaczął kręcić nosem, miała w zanadrzu drastyczny plan awaryjny:
„Myślę, że byśmy się rozstali. To by był dla mnie sygnał, że chyba nie traktuje do końca poważnie tej relacji”.
Wiśniewski jednak w odpowiedzi na jej komunikat, dotyczący daty ślubu, poszedł wybierać garnitur odpowiedni na tę okazję. I tak od słowa do słowa, 5 lipca 2008 roku stanęli na ślubnym kobiercu. Od tamtej pory zdążyli dochować się trojga dzieci i zamieszkać w ogromnym domu pod Warszawą, którego budowy Socha osobiście doglądała.
Prace budowlane i wykończeniowe trwały kilka lat, bo aktorce bardzo zależało na tym, by obyć się bez kredytu. Od czasu przeprowadzki, Socha z okazji każdych świąt olśniewa coraz to bardziej pomysłowymi dekoracjami. W tym roku choinkę ubrała już 3 tygodnie przed wigilią. Jednak ważniejsze od przystrojenia domu są emocje, jakie towarzyszą świętom i wspomnienia, jakie przywołują. Aktorka wciąż lubi wracać myślami do wydarzenia sprzed lat, które zmieniło jej życie. Jak wyznała w wywiadzie dla „Vivy”:
„Jestem wdzięczna losowi, że jesteśmy taką parą. Mnie to daje oddech i poczucie, że są inne rzeczy, ważniejsze. I często sprowadza mnie to na ziemię”
Zobacz też:
Małgorzata Socha podjęła tę decyzję razem z mężem. "Staramy się" [POMPONIK EXCLUSIVE]
Socha tuż po Mikołajkach zaszalała w kuchni. W takim anturażu jeszcze się nie pokazywała
Małgorzata Socha na premierze "Akademii Pana Kleksa". Zachwyciła na czerwonym dywanie