W końcu prawda wyszła na jaw. Jolanta Kwaśniewska złamała ważną zasadę
W ostatnich tygodniach wokół Jolanty Kwaśniewskiej znowu zrobiło się głośno. Wszystko to za sprawą książki biograficznej, która właśnie trafiła do księgarń w całej Polsce. Przy okazji na jaw wyszło sporo nieznanych dotychczas faktów na temat życia byłej pierwszej damy. Wydało się na przykład, że próbowała ona niegdyś wymknąć się... własnym ochroniarzom.
Pomimo niespełna dwóch dekad od zakończenia sprawowania urzędu przez Aleksandra Kwaśniewskiego była para prezydencka wciąż wzbudza zainteresowanie rodaków. On regularnie komentuje bieżące kwestie polityczne i społeczne, a ona chociażby bierze udział w sesjach zdjęciowych. Prawniczka z wykształcenia zresztą na długo po wyprowadzeniu się z Pałacu Prezydenckiego potrafiła zadbać o własną pozycję w show-biznesie.
Uchodząca za wzór szyku i elegancji kobieta szybko stała się prowadzącą telewizyjnego cyklu "Lekcja stylu", na podstawie którego powstały papierowe poradniki. Na małym ekranie występowała również u boku córki; panie tworzyły bowiem program "Matki i córki, czyli rodzinny galimatias". Dzisiaj to właśnie Aleksandra Kwaśniewska i jej mąż, Kuba Badach ciągle są na ustach wszystkich, głównie za sprawą nowych projektów muzycznych czy dołączeniu mężczyzny do jury "The Voice of Poland".
Ale Jolanta Kwaśniewska nie zamierza stać w niczyim cieniu. W minionych tygodniach do sieci trafiały kolejne opowieści przybliżające relacje działaczki z matką oraz ojcem. Była to część akcji promocyjnej wokół "Pierwszej damy", w której - jak oficjalnie zapowiadano - eksprezydentowa opowiada "o dzieciństwie i studiach w Trójmieście, trudnych początkach w Warszawie, macierzyństwie, zakładaniu własnej firmy, kampanii prezydenckiej w latach 90. i przeprowadzce do Pałacu Prezydenckiego". To właśnie z tym ostatnim miejscem wiąże się barwna anegdotka.
W ramach reklamowania swojej książki Kwaśniewska wyznała, że jako żona prezydenta - co raczej nie dziwi - nie mogła samodzielnie opuścić murów wspomnianej wyżej posiadłości. Zasadę tę próbowała złamać tylko dwa razy w trwającym 10 lat okresie zamieszkiwania w Pałacu.
"Chłopakom z ochrony powiedziałam, że na dzisiaj koniec, że mogą wracać do domów. I pomyślałam sobie, że pójdę do kosmetyczki, bo dlaczego miałabym iść z chłopakami tam, gdzie będę bez makijażu z zaczerwienioną twarzą po zabiegach. W związku z tym cichusieńko wzięłam dla mojej przyjaciółki Małgosi koszyczek z kwiatami i bocznym wyjściem od strony kościoła wyszłam, żeby pójść do jej gabinetu kosmetycznego" - opowiadała w rozmowie z Onetem.
Ochroniarze szybko jednak zauważyli, że "02" (taki pseudonim nosiła Kwaśniewska, podczas gdy jej mąż był oczywiście "01") opuściła dom i od razu przejrzeli jej intencje.
"Nagle pojawiają się samochody i koniec. Panowie z ochrony mi uświadomili, że nie ma czegoś takiego jak samotne wyjście do kosmetyczki. Jeśli mam ochotę, bardzo proszę, są samochody służbowe. I ostatecznie mnie tam odwieźli, a później przywieźli z powrotem do Pałacu" - wyjawiła.
Pomimo niebywałej czujności ochroniarzy byłej pierwszej damie raz udało się ich zmylić. Pewnego roku na wakacjach w Juracie kobieta faktycznie została sama wtedy, kiedy tego potrzebowała. Miała jednak wyrzuty sumienia, że tak pogrywa sobie z własnymi pracownikami, którzy w rzeczywistości byli jej bardzo bliscy.
"Pomyślałam sobie, że gdyby cokolwiek się zdarzyło, jakie problemy zrobiłabym moim chłopakom (...), których naprawdę traktowałam jak rodzinę, jak moich braci, bo mniej więcej w takim wieku wszyscy byli. Więc to był taki pierwszy i ostatni raz" - przyznała w wywiadzie dla Onetu.
Także i w innych przypadkach Kwaśniewska nie zawsze była krystalicznie czysta. Na łamach książki przyznała na przykład, że przez pewien czas prowadziła samochód, nie posiadawszy dokumentu prawa jazdy.
Zobacz też:
Kwaśniewska przyciągnęła tłum gwiazd. Na premierze książki zabrakło ważnej osoby
Młynarska oburzona wywiadem Kwaśniewskiej w TVP Info. "Tani chwyt"
Jolanta Kwaśniewska ma wyraźny żal do córki. Wszystko przez brak wnucząt