W "Szkle kontaktowym" doszło do kolejnej wpadki. Wszystko wydarzyło się na wizji
Programy prowadzone na żywo mają to do siebie, że często ich gospodarze zaliczają różnego rodzaju wpadki. Niedawno do niespodziewanej sytuacji doszło w "Szkle kontaktowym". Tomasz Sianecki odebrał na wizji telefon od pani Marii z Łodzi. Kobieta chciała rozmawiać z nim o Piotrze Jaconiu. Prowadzący był wyraźnie zakłopotany.
Mogłoby się wydawać, że afera z Piotrem Jaconiem i Krzysztofem Daukszewiczem już dawno przycichła. Nie wszyscy są jednak tego zdania. Do kontrowersyjnej sytuacji wróciła jedna z oglądających programam "Szkło kontaktowe". Maria z Łodzi wyraźnie zdenerwowała Tomasza Sianeckiego, który akurat tego dnia prowadził format.
Zobacz też: Czy to już koniec "Szkła kontaktowego"? "Dokonali spektakularnego samozaorania"
Kobieta, która zadzwoniła na linię "Szkła kontaktowego" wyznała, że sytuacja z Krzysztofem Daukszewiczem i Piotrem Jaconiem była prawdziwym "dramatem". Sytuacja bardzo dotknęła panią Marię. Mieszkanka Łodzi zwróciła także uwagę na to, iż Jaconia można czasem widywać na koniec "Szkła kontaktowego", kiedy zapowiada następny program. Podczas, gdy pozostałych bohaterów skandalu już w show nie oglądamy.
"Po nikim to nie spłynęło, przepraszam za wyrażenie, jak po kaczce" - wyjawił w odpowiedzi Sianecki.
Maria z Łodzi stwierdziła również, że w związku z tą sytuacją przestaje oglądać program Piotra Jaconia "Dzień po dniu". Sianecki nie krył swojego zdenerwowania i zakłopotania. W pewnym momencie próbował przerwać kobiecie.
"Pani Mario, mam prośbę. O 'Szkle' rozmawiajmy. O innych programach proszę rozmawiać..." - wyznał, ale nie dokończył swojej wypowiedzi, ponieważ kobieta zaczęła go przekrzykiwać.
Na koniec Maria nie ukrywała, jak bardzo zabolała ją sytuacja, do której doszło w "Szkle kontaktowym". Zaapelowała także do widzów o to, by nie oglądali programów z Jaconiem.
"Każdy z państwa ma ten przywilej i to prawo, że rzeczywiście może sam decydować" - podsumował Sianecki.
Kilka tygodni temu w programie "Szkło kontaktowe" doszło do dość nieprzyjemnej sytuacji. Krzysztof Daukszewicz zapytał bowiem Piotra Jaconia, który jest ojcem transpłciowej córki, o to jakiej jest dzisiaj płci. Miało to być nawiązanie do jednej z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego dotyczącej osób transpłciowych, którą komentowano w programie. Po tych słowach Daukszewicz został zawieszony.
Twórcy formatu zdecydowali się po jakimś czasie znacznie ograniczyć jego rolę w produkcji. Zaproponowali mu, by nagrywał wcześniej materiały, które od czasu do czasu puszczano by na antenie. Satyryk się na to nie zgodził. W geście solidarności z udziału w "Szkle kontaktowym" zrezygnowali Robert Górski oraz Artur Andrus.
Zobacz też:
Transfobiczne dowcipy w "Szkle kontaktowym": Daukszewicz dał przykry popis
Tomasz Sianecki ze "Szkła kontaktowego" przeprasza za transfobiczny żart Daukszewicza
Zgrzyt w "Szkle kontaktowym". Gość zadał niefortunne pytanie