W takich luksusach będzie rodzić księżna Kate. Dwór czeka na... bliźnięta?
Apartament, domowa kuchnia i najlepsi lekarze. Porodówka księżnej Kate (36 l.) robi wrażenie. Termin rozwiązania przewidziany jest na kwiecień. Brytyjska prasa co rusz informuje, że Kate urodzi... bliźnięta.
Miejscem narodzin trzeciego dziecka Williama i Kate będzie klinika Lido, oddział położniczy londyńskiego szpitala St Mary’s. Tu przyszli na świat George i Charlotte. Warunki mało szpitalne: aksamitne fotele, piękna prywatna łazienka, menu luksusowej restauracji i imponująca lista win.
To tu zapewne, z dala od czekających na zewnątrz fotoreporterów, księżna Kate i towarzyszący jej podczas porodu książę William otworzą w kwietniu szampana. Będą mogli w świetnych nastrojach uczcić narodziny swojego trzeciego dzidziusia (lub bliźniąt).
Porodem zajmą się najlepsi fachowcy na świecie, wśród nich królewski ginekolog dr Alan Farthing, który wraz z innym lekarzem Guyem Thorpem-Beestonem przyjął poprzedni poród księżnej w maju 2015 r. Lekarze pomagali także Kate w pierwszym okresie trzeciej ciąży, kiedy cierpiała ona na nawracające, wycieńczające wymioty.
Potrawy ugotują mistrzowie kuchni. Książęca para nie będzie się też nudzić: telewizja satelitarna, świeżutkie magazyny, gazety oraz dostęp do szybkiej sieci internetu.
Wszystkie mamy, które rodziły w Lido, podkreślają jednak, że najbardziej cenią sobie nie luksusy (które mogłyby być jeszcze większe), tylko świetną, światowej klasy opiekę medyczną.
William - w przeciwieństwie do księcia Karola - będzie ze swoją żoną podczas całego pobytu w klinice.
Klinika Lido przyjmuje pacjentki w ciąży od 1937 r. Nie wiadomo, czy na ostatniej prostej, w tygodniach poprzedzających przewidziany na kwiecień poród, pokój wybrany dla księżnej będzie na nią czekać. Taka rezerwacja mogłaby kosztować ponad 40 tys. funtów tygodniowo (około 200 tys. zł). To byłaby ekstrawagancja nawet dla Windsorów.
Przy urodzinach Charlotte, niecałe trzy lata temu, księżna przyjechała do szpitala o 8.34 rano, kiedy rozpoczęła się akcja porodowa. Dziecko urodziła zaledwie dwie i pół godziny później.
Po południu, około 16., William pojechał do pałacu Kensington i przywiózł do szpitala synka George’a, by przedstawić mu siostrzyczkę. O szóstej wieczorem było już po wszystkim. Szczęśliwa, choć zmęczona Kate z rodziną odjechała do domu.
Mimo luksusowych warunków, życie księżnej w szpitalu nie jest łatwe. Mimo że jej porodu nie obserwuje już jak kiedyś minister spraw wewnętrznych, atmosfera jest dość napięta. Przed drzwiami jej pokoju czuwają przez 24 godziny na dobę agenci ochrony rodziny królewskiej (SO14), a przed kliniką ustawia się pluton paparazzich.
Nadający na żywo reporterzy polują na każdą sensację. Podczas narodzin George’a w lipcu 2013 r. media oszalały. Australijska dziennikarka radiowa dodzwoniła się do kliniki i, podszywając się pod Elżbietę II, poznała szczegóły stanu zdrowia księżnej Kate. Pielęgniarka, która dała się nabrać, popełniła samobójstwo.
Przy poprzednich ciążach z Georgem i Charlotte księżna miała dość skromny brzuszek. Pojawiały się nawet plotki, że coś jest nie tak. Tym razem mamy sensację: ciąża jest bardziej wydatna i księżna Kate robi wrażenie, jakby miała urodzić dwojaczki.
Gazety amerykańskie i brytyjskie, powołując się na źródła w pałacu Buckingham, napisały, że będą to siostrzyczki bliźniaczki. Ponoć książęca para jest tym faktem bardzo zaskoczona, jednak szczęśliwa.
Oficjalne mówi się o "dziecku". Poza tym Windsorowie nie chcą wchodzić publicznie w intymne szczegóły ciąży księżnej.
Sprawa jest więc otwarta i nie sposób wykluczyć sensacji. Na razie nieznana jest ani płeć dziecka, ani preferencje książęcej pary co do imienia. Mimo to bookmacherzy zaczęli już kusić. Na "królewskich zakładach" można nieźle zarobić.
Firma Paddy Power ujawnia najbardziej prawdopodobne typy - jeśli urodzi się dziewczynka, rodzice dadzą jej imię: Alice, Victoria albo Elizabeth. Chłopczyk będzie się nazywał Artur, Henry albo Albert. Stawiając na te imiona, można zarobić osiem funtów za jednego. Inwestorzy ryzykanci mogą postawić spore pieniądze na rzadkie imiona takie jak Arabella (aż 100 za jednego funta) albo Louis (50 funtów za jednego).
Księżna Kate nie podrzuca swoich dzieci (jak czyniła to Elżbieta II z malutkim Karolem) na dłuższe okresy piastunkom. Chce je wychowywać sama na normalnych, zwyczajnych młodych ludzi. Płaci jednak za to wysoką cenę.
Ostatnio wyznała w wywiadzie, że młode matki często cierpią na dotkliwą samotność. Była to wyraźna aluzja do jej samej. Mąż Kate, książę William, pracował do stycznia jako pilot lotniczego pogotowia ratowniczego w Cambridge, teraz, na polecenie królowej Elżbiety II, będzie poświęcał więcej czasu oficjalnym obowiązkom.
To księżna Kate zostaje w domu i musi sobie radzić z monotonią codziennych obowiązków. Dlatego z dużą radością oddała w styczniu do luksusowego przedszkola w Londynie (czesne 3 tys. funtów za semestr) malutką Charlotte. Dzięki temu ona złapie oddech, a Charlotte będzie się uczyć relacji z innymi ludźmi.
George z kolei poszedł już w tym roku do szkoły, jednak, jak zdradził książę William, zaczyna narzekać na trudy nauki. Nie jest tajemnicą, że księżna marzy po cichu o podjęciu pracy. Ma trochę dość oficjalnych imprez związanych z monarchią. Na udział w nich nalega królowa i ostatnio doszło ponoć między nimi do spięcia.
Przed małżeństwem z Williamem Middleton pracowała w firmie odzieżowej, zajmowała się także fotografią. Czy za rok, dwa zapragnie wrócić do zajęć zawodowych? "Normalnego" życia może pozazdrościć narzeczonej Harry’ego, Meghan Markle, która nie wyklucza, że po ślubie nadal będzie zajmować się aktorstwem.
***
Zobacz więcej materiałów o gwiazdach: