Reklama
Reklama

Wachowicz już tego nie ukrywa. To wydarzyło się w biały dzień. "Zrobiło się naprawdę źle"

Ewa Wachowicz zdobyła kolejny szczyt w swoim życiu. Pokonując trudności klimatu i zmęczenie, osiągnęła swój cel - szczyt Mount Sidley, który był ostatnim elementem Korony Wulkanów Ziemi. Gwiazda udzieliła wywiadu, w którym wspomniała, z jakim trudem związane było to przedsięwzięcie.

Ewa Wachowicz to nie tylko była Miss Polonia oraz ekspertka od spraw kulinarnych, ale i podróżniczka. Niedawno udało jej się osiągnąć spory sukces - zdobyła siódmy szczyt Korony Wulkanów Ziemi. Gwiazda udzieliła wywiadu dla "Vivy!", w którym opowiedziała o trudnościach związanych z tym osiągnięciem.

Reklama

Ewa Wachowicz osiągnęła siódmy szczyt

"To jest uczucie, którego nie da się z niczym innym porównać" - mówi Ewa Wachowicz, wspominając emocje towarzyszące jej, kiedy stała na kolejnym szczycie. Gwiazda wyjawiła, że wyprawa na Antarktydę była dla niej szczególnie ważna.

"Antarktyda jest nieobliczalna. Możesz być przygotowany na wszelkie możliwe sposoby, ale i tak może zdarzyć się coś, co spowoduje, że nie osiągniesz celu. Albo nie będzie okna pogodowego, albo rozchoruje się przewodnik, albo ktoś się przeziębi. Zasada jest taka, że wchodzi na górę albo cała ekipa, albo nikt. Nie ma opcji, że ktoś zostanie sam w obozie. I wtedy, te dwie godziny przed szczytem, poczułam całą sobą, że się uda. Dla mnie ta góra była niesamowicie ważna, również ze względu na to, że był to ostatni klejnot do mojej Korony. To jedyny szczyt, na którym nie mam zdjęcia z flagą" - wyjawiła. 

Mimo tego Wachowicz nie ma wątpliwości, że gdyby nie udało jej się zdobyć tego ostatniego szczytu, drugi raz by nie spróbowała.

"Po tym, co przeżyłam, na pewno nigdy na Mount Sidley nie wrócę. Już droga na górę nie była łatwa, choć zjawiskowa. Labirynt seraków, ważących wiele ton fragmentów lodowca, był jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie w życiu widziałam. Ale żmudne podejście, cały czas pod wiatr, sprawiało, że wydawało mi się, że stoję w miejscu" - wspomina.

Ewa Wachowicz odsłania dramatyczne kulisy wyprawy. "Brakowało nam tlenu"

Podróż Wachowicz na Antarktydę uświadomiła ją o wewnętrznej sile. Była Miss Polonia wspomina, że w którymś momencie sytuacja zrobiła się naprawdę dramatyczna.

"Wiedziałam, że jestem mocna, ale nie przypuszczałam, że do tego stopnia, że nie da się mnie złamać. (...) Tam, na górze, w pewnym momencie zrobiło się naprawdę źle. Szliśmy w bardzo gęstej mgle. Tak gęstej, że nie widziałam pleców osoby, która była przede mną. W takich warunkach wariuje błędnik, bo nie ma żadnego punktu odniesienia. Nie wiadomo, gdzie jest góra, gdzie dół, bo wszędzie jest biało. (...) Poruszaliśmy się naprawdę powoli, bo rozrzedzone powietrze powodowało, że brakowało nam tlenu. Potykałam się o swoje nogi, o zaspy, o ukryte pod śniegiem bryły lodu. Znów straciliśmy poczucie czasu" - mówiła.

Ewa Wachowicz miała momenty, kiedy myślała, że nie da rady. Wtedy jednak musiała sama sobie przemówić do rozsądku. 

"Musisz sobie wytłumaczyć, że nie ma opcji, że nie dasz rady. Bo jak nie dasz, to i ty, i twoi towarzysze mogą nie wrócić do domu" - skwitowała.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Ewa Wachowicz zaskoczyła cenami świątecznego cateringu. Tyle zapłacisz za kilogram jarzynowej

Ewa Wachowicz sprzątała toalety i sprzedawała ziemniaki. A to nie wszystko

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Wachowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy