Walentyna i Lesław z "Sanatorium miłości" nie zostali parą: Wala pokazała pazur
Fani programu "Sanatorium miłości" z niecierpliwością czekają na nową odsłonę. Tymczasem u uczestników pierwszej edycji nie dzieje się najlepiej.
Mowa o parze, która jako jedyna z dwunastki seniorów wyjechała z Ustronia z nadzieją na ułożenie sobie życia, czyli Walentynie Kozioł (66 l.) z Mikołowa i Lesławie Sierakowskim z Zielonej Góry (71 l.).
Długo rozmawiali, obserwowali się nawzajem, ale wszystko stało się jasne dopiero w 9. odcinku, gdy 66-latka została królową turnusu.
Na wycieczkę do Trójmiasta postanowiła pojechać z Leszkiem.
Tam kuracjusze bardzo się do siebie zbliżyli. Nie wstydzili się czułych uśmiechów i uścisków. Walentyna Kozioł do znajomości podchodziła jednak z rozwagą i poprosiła wybranka o cierpliwość.
- To jeszcze nie jest miłość - zastrzegała. - Leszek wydaje się mężczyzną, z którym mogłabym się związać. Na zewnątrz jest ideałem, ale muszę jeszcze lepiej poznać jego wnętrze... - mówiła. Ciąg dalszy okazał się zaskakujący.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Bagaż życiowych doświadczeń podpowiadał jej, że jest już w wieku, w którym nie może sobie pozwolić na kolejną nieprzemyślaną decyzję.
Pan Lesław spokojnie czekał, jak ich relacja się rozwinie. Nie nawiązywał nowych znajomości, choć poznał mnóstwo kobiet. Kilka razy z Walentyną wystąpił w telewizyjnych programach śniadaniowych. Mówili o sobie z czułością i zapewniali, że wszystko, co najlepsze, dopiero przed nimi. Ale czy tak było?
- Zauważyłem, że nasze relacje zaczęły się ochładzać - mówi ze smutkiem Lesław Sierakowski. - Kilka razy Wala pokazała pazur.
W lipcu ich kontakt się urwał. Pan Lesław uznał to za zakończenie znajomości. Czy żałuje?
- To były romantyczne chwile powodujące przyspieszone bicie serca - przyznaje. - Wala naprawdę uwiodła mnie ciepłem, serdecznością i szczerością. Uczucie było blisko, jednak do tanga trzeba dwojga...
***
Zobacz więcej materiałów: