Reklama
Reklama

Wanda Warska potrzebuje pieniędzy na rehabilitację. Córka wyznaje: Jesteśmy na dnie

Gabi Kurylewicz, córka jazzmanów Wandy Warskiej i Andrzeja Kurylewicza, zorganizowała kolejną zbiórkę pieniędzy na rehabilitację swojej chorej matki. Przy okazji wyjawiła, że ich sytuacja jest dramatyczna.

Na swojej stronie na Facebooku Gabi Kurylewicz, prezes fundacji Forma, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim, kolejny raz namawia do wpłacania datków na swoją chorą mamę, która w 2016 roku przeszła udar i wymaga rehabilitacji. Z pieniędzy, które zebrała w maju 2017 roku (nazwiska wszystkich darczyńców oraz wysokość ofiarowanej przez nich kwoty wyłuszczyła na stronie) udało się podreperować nieco zdrowie pieśniarki. Potrzebne są jednak kolejne sumy!

"Dusza zagospodarowywuje ciało, ciało w ciężkiej chorobie, po udarze, potrzebuje rehabilitacji. Rehabilitacja zatem jest zadaniem duchowym. Gdyby ktoś zechciał i mógł wesprzeć rehabilitację Wandy Warskiej, odwzajemnimy dobroć wierszami!" - pisze na Facebooku Gabi, i publikuje film, na którym tłumaczy, że wraz z matką "jest na dnie".

Reklama

"Już wystarczająco jesteśmy na dnie i na tym dnie nieźle się zorganizowałyśmy. Podtrzymują nas myśli, poezja, muzyka, filozofia, ale bardzo nisko w budżetowym zakresie. Na dnie to na dnie" - mówi Gabi Kurylewicz.

Zobacz film:

W kolejnym wpisie wścieka się, że "nie stać jej na telewizję", jednak przez "imperium nacisku, inwigilacji i zła" nie może zerwać umowy.

"Od roku nie stać mnie na telewizję i przestałam jej potrzebować, więc próbuję zakończyć umowę z NC+. Nieprawdopodobne i przerażające, jakie imperium nacisku, inwigilacji i zła zostało uruchomione, ażebym tej umowy nie przerwała. Dziesiątki telefonów z różnych numerów, krakowskich i rozlicznych komórkowych, których wiem, że nie mogę odbierać, bo jak odbiorę to ...Pani Gabriela? Tu NC+... Horror opłacony bezwiednie również z moich pieniędzy i globalny wstyd. Proponuję zmianę nazwy korporacji: NC+Komornik! Ps. Pisemne i ustne akty rezygnacji z umowy piekielnej są ignorowane" - zżyma się (pis. oryg.).

Tysiąc złotych plus VAT

O córce Kurylewiczów zrobiło się głośno na początku tego roku, gdy kobieta zaczęła ścigać artystów za wykonywanie utworów jej rodziców bez opłacania licencji. Dostało się m.in. Dominikowi Wani i Leszkowi Możdżerowi.

Gabi Kurylewicz domagała się, by każdy artysta, który pragnie oddać hołd jej zmarłemu ojcu i wykonać publicznie któryś z jego utworów, wpłacił na jej konto... 1000 złotych plus VAT. Muzycy zaczęli więc rezygnować z wykonywania piosenek legendarnego jazzmana, twierdząc, że jest to horrendalna kwota i nie są w stanie jej zapłacić.

Głos w sprawie w końcu postanowił zabrać sam Możdżer, tłumacząc, że ilekroć wykonywał utwór Kurylewicza "Polskie drogi", organizator koncertu odprowadzał należne opłaty "organizacji zbiorowego zarządzania". Od paru lat, po telefonie córki, nie wykonuje jednak tego utworu.

"Przepraszam Gabrielo, nie wiem, czy o tym wiesz, ale osobno przelewałem też pieniądze na leczenie twojej mamy. Co do nonszalanckiego traktowania przez menadżerkę to zapewne chodzi o to, że raz opłaciliśmy rachunek nie następnego dnia, ale dopiero kilka dni po jego otrzymaniu. (Gabriela Kurylewicz nie wystawia faktur, tylko rachunek). Gabriela żądała natychmiastowej płatności, a ja miałem wtedy na głowie festiwal Jazz Nad Odrą, codziennie wracałem do domu nad ranem i po prostu nie miałem czasu robić przelewów" - tłumaczył Możdżer.

Od niedawna utwory Kurylewicza wykonuje sama Gabi Kurylewicz. Usłyszeć je można m.in. w należącej do niej Piwnicy Artystycznej Kurylewiczów na warszawskim Starym Mieście.

***

Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy