Wendzikowska po aferze w TVN stała się "niezatrudnialna". Teraz mówi o brudnych pieniądzach z TVP [POMPONIK EXCLUSIVE]
Anna Wendzikowska (42 l.) przed rokiem w atmosferze skandalu rozstała się ze stacją TVN. Od tego momentu celebrytce nie udało się znaleźć stabilnego zatrudnienia. Aby nieco podreperować swój budżet wydała własną książkę. W wywiadzie udzielonym Pomponikowi zdradziła, jak obecnie wygląda jej życie.
Anna Wendzikowska latem zeszłego roku odeszła z TVN. Po tym ważnym dla jej kariery zawodowej kroku, w mediach społecznościowych ujawniła, że pracując w "Dzień Dobry TVN" była dręczona. Anna Wendzikowska miała paść ofiarą mobbingu, co doprowadziło ją na skraj załamania psychicznego. Odchodząc z telewizji, celebrytka zyskała sporo czasu, aby odbudować swoje zdrowie. Brak comiesięcznej, stałej pensji z pewnością dał się jej jednak we znaki, bowiem zdecydowała się na wydanie własnej książki.
Nasz reporter postanowił dowiedzieć się, co skłoniło Annę Wendzikowską do napisania literackiego dzieła.
"Potrzeba zewnętrzna, która się ujawniła w momencie, kiedy ja weszłam na moją drogę głębokiej przemiany i moi obserwatorzy, z którymi się dzielę różnymi rzeczami, ale oni przede wszystkim widzą mnie, moją energię, to w jakich ja jestem emocjach, bo to przechodzi przez ekran, przez telefon i zaczęłam dostawać tak dużo pytań "Ania, co Ty zrobiłaś, że taką przemianę przeżyłaś?" Oni to widzieli" - wyznała Anna Wendzikowska w wywiadzie dla naszego serwisu.
Choć Anna Wendzikowska z wykształcenia nie jest psychologiem, treści związane z rozwojem osobistym, zarządzaniem emocjami oraz zwalczaniem traum są jej bardzo bliskie. Dziennikarka pisząc książkę dała sporo od siebie. Nie ukrywa, że trudne doświadczenie braku miłości bezwarunkowej w dzieciństwie oraz wpojona konieczność udowadniania swojej wartości odcisnęły piętno na jej dorosłym życiu i relacjach z mężczyznami.
W dalszej części wywiadu Ania Wendzikowska została zapytana o to, co myśli na temat gigantycznych wypłat dla pracowników "Wiadomości". Jak donosił "Onet", dziennikarze telewizji publicznej mieli inkasować nawet 40-50 tys. zł za prezentowanie najświeższych informacji z kraju i ze świata zaledwie kilka razy w miesiącu.
"Nie umiem tego ocenić. Czasami te gwiazdorskie kontrakty opiewają na naprawdę ogromne sumy. Wszystko to zależy od wartości wizerunkowej tej osoby i ja wierzę w to, że miejsce, w którym ta osoba pracuje i ona są w stanie wspólnie określić, ile to powinno być. Trudno porównywać jedną stawkę z drugą. Ja też sobie zdaję sprawę z tego, że do niedawna telewizja publiczna była takim miejscem, w którym mało kto chciał te "Wiadomości" prezentować z racji tego, że było to naznaczone tak dużym nie obiektywizmem i tak dużą stygmą. Wyobrażam sobie, że część tych pieniędzy była właśnie za to. Takie brudne pieniądze" - stwierdziła bez ogródek Anna Wendzikowska.
Dziennikarz Pomponika dopytywał celebrytkę, czy gdyby znalazła się na miejscu prezenterów "Wiadomości", to miałaby dość odwagi, aby powiedzieć "nie" i odmówić czytania tendencyjnych informacji z promptera. Anna Wendzikowska potwierdziła, że nie zgodziłaby się na przekazywanie tego typu treści, ponieważ wiąże się to z potencjalnym złamaniem etyki dziennikarskiej. Zauważyła jednak, że w odróżnieniu od wielu kolegów po fachu, może sobie pozwolić na swobodny wybór tego, gdzie pracuje.
"Mam bardzo komfortową sytuację różnych źródeł dochodów. Nie wiem, co bym zrobiła mając dwójkę dzieci na utrzymaniu, będąc samotną mamą i gdyby to było moje jedyne źródło dochodu, dlatego ja nie chcę też kogoś arbitralnie oceniać, bo nie znam ich sytuacji i nie wiem, co było na szali" - oświadczyła dziennikarka.
Pod koniec rozmowy, reporter Pomponika odniósł się do pamiętnej afery z TVN-em i zapytał, czy to prawda, że Anna Wendzikowska jest "niezatrudnialna" od tego czasu?
"Ostatnio mnie moje dzieci zapytały, "Mamo, gdzie Ty pracujesz?", "Kochani, nigdzie. Pracuję dla siebie"" - roześmiała się celebrytka.
Anna Wendzikowska uważa, że nie ma rzeczy niemożliwych i być może telewizja jeszcze kiedyś zainteresuje się jej osobą. Gwiazda cieszy się, że dzięki własnej kreatywności i determinacji może zajmować się przeróżnymi rzeczami. Jak podkreśliła, jest w stanie zarówno tworzyć książki, jak i nagrywać podcasty czy filmiki. Regularnie zdarza się jej także prowadzić wszelkiego rodzaju gale i wydarzenia.
Pytana o to, czy jej zdaniem zrobiła coś nieakceptowalnego, Anna Wendzikowska uciekała przed jednoznaczną odpowiedzią.
"Dla pewnych ludzi na pewno tak, ale to zawsze ocena jest gdzieś po stronie oceniającego. Dla społeczeństwa na pewno nie. Otworzyłam pewną furtkę, która dla niektórych ludzi była trudna do zaakceptowania, ale dla mnie to było coś oczywistego. Dla mnie nadrzędną wartością jest prawda" - wyznała.
Celebrytka przyznała, że zdawała sobie sprawę z tego, że przyjdzie jej za to zapłacić wysoką cenę. Straciła część kontraktów, a spore grono osób nie uwierzyło w jej wersję wydarzeń. Obecnie sprawa toczy się w prokuraturze.
"Sh*t z afery mobbingowej rozprysnął się także na mnie" - powiedziała na koniec ze smutkiem Anna Wendzikowska.
Zobacz też:
Anna Wendzikowska reaguje na chamski komentarz. Krótko i na temat
Wendzikowska przepuszcza krocie na podróże. Wyjawiła prawdę o swoim budżecie
Wendzikowska zadziwiła wyznaniem. Zabrała głos po wielu miesiącach. "Nie mój cyrk, nie moje małpy"