Wendzikowska zadziwiła wyznaniem. Zabrała głos po wielu miesiącach. "Nie mój cyrk, nie moje małpy"

Afera, którą rozkręcił w polskich mediach Krzysztof Stanowski, szybko stała się gorącym tematem nie tylko w sieci, ale również w show-biznesie. Choć Natalia Janoszek wytoczyła proces dziennikarzowi, chcąc udowodnić, jaka jest prawda, wiele osób wciąż wątpi w jej słowa.

Niedawno gwiazda, która wzięła udział w 13. edycji "Tańca z gwiazdami", a później w 18. edycji "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", postanowiła ujawnić w sieci screeny, do których najwyraźniej nie dotarł Stanowski. Wówczas obaliła kilka jego tez, lecz nawet to nie zdołało zapewnić jej sympatii w branży. Teraz w sprawie afery wypowiedziała się była gwiazda TVN Anna Wendzikowska. Dziennikarka znienacka postanowiła dorzucić swoje pięć groszy do całej sprawy.

"Nigdy nie poznałam jej osobiście. W momencie, kiedy pierwszy raz się pojawiła, może to w DD TVN, gdzieś coś widziałam, gdzieś przeczytałam. Szczerze mówiąc zrobiłam podobny research, tak jak w pierwszym filmie zrobił Krzysztof i było bardzo łatwo znaleźć to, co on znalazł. To są jakieś filmiki, jakieś niszowe rzeczy. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona tym, co potem zaczęło się dziać. Ale to nie mój cyrk, nie moje małpy. To nie był mój temat. Nigdy nie robiłam wywiadu z Natalią, nigdy się z nią nie zetknęłam, więc przestał mnie ten temat interesować" - wyznała Wendzikowska w rozmowie z "Jastrząb Post".

Okazuje się, że temat zaintrygował Annę i postanowiła zagłębić się w śledztwo znajomego po fachu. "Obejrzałam ten najnowszy, prawie trzy godzinny film z ogromnym zainteresowaniem. To jest fascynująca praca, która została tam wykonana. To jest kawał solidnej, dziennikarskiej roboty. Byłam pod wrażeniem. Naprawdę" - dodała była gwiazda TVN.

Trudno się z tym zgodzić, biorąc pod uwagę fakt, że Janoszek zdołała już obalić sporą część oskarżeń, które skierował pod jej adresem dziennikarz, a swoje fakty podparła dowodami. 

Ania Wendzikowska powstrzymała się od oceniania, jak podobna sytuacja może wpłynąć na wizerunek Janoszek, ale jej zdaniem aktorka wiele może zyskać, jeśli otwarcie wyjawi całą prawdę. Zdaniem byłej reporterki "Dzień Dobry TVN" ludzie zapewne docenią jej poczucie odpowiedzialności i przeprosiny. Trzeba przyznać, że celebrytka przetestowała ten sposób na własnej skórze, gdy ujawniła, co przez lata działo się za kulisami popularnej śniadaniówki.  

"Nie jestem specem od wizerunku, ale jestem specem od prawdy. Moja opinia jest taka, że prawda się zawsze obroni. Wydaje mi się, że to jest jedyne, co można zrobić. Wyjść z otwartą przyłbicą i powiedzieć prawdę. Ludzie naprawdę lubią prawdę, lubią, jak się ich traktuje fair. Nawet, jak ta prawda jest niewygodna, trudna, za coś trzeba przeprosić, pokajać się. Ja jako odbiorca doceniam to, że ktoś odważnie staje oko w oko z sytuacją i czuję się zawsze szanowana przez kogoś, kto nie próbuje mi mydlić oczu, tylko wali prawdę między oczy. Z mojego punktu widzenia, to byłoby ok" - wyjawiła.

Niemniej jednak, gwiazda przewiduje, że na podobny scenariusz może być już za późno, bo Stanowski opublikował zbyt wiele obciążających nagrań. Co więcej, cała afera przeniosła się do sądu, gdzie dalej będzie rozpatrywana i kontynuowana. Dopiero po poznaniu ostatecznego wyroku w sprawie ludzie opowiedzą się po jednej ze stron. Teraz, jak stwierdziła Wendzikowska, jedynie korzystają z rozrywki.

"Tylko to byłoby wyjście z sytuacji 3 filmy Krzysztofa temu. Ale uważam, że to jest sytuacja dosyć zabawna i wszyscy, którzy to obserwują, przynajmniej dobrze się bawią. Coś przynajmniej się dzieje w tym sezonie ogórkowym" - dodała.

Zobacz też:

Anna Wendzikowska: mówiła, że zgotowali jej piekło, a tu takie zdjęcie! "Z mamcią"

Wendzikowska odcina się od tego, co dzieje się w "Dzień Dobry TVN"

Anna Wendzikowska znów dolewa oliwy do ognia. Ujawniła, ile zarabiała w TVN. Szokujące kwoty!

Anna Wendzikowska zachwyciła stylizacją. "Kobieta z klasą"