Weronika Marczuk apeluje do rządzących w "Dzień dobry TVN". Ewa Drzyzga popłakała się
Weronika Marczuk wraz z trzema ukraińskimi kobietami pojawiła się w "Dzień dobry TVN". Nie zabrakło łez i przejmujących relacji. Była żona Cezarego Pazury zaapelowała do rządzących o pomoc. "Ludzie, obudźmy się! W kapciach i kurtkach tego nie wygrają. Chłopcy chcą walczyć, wszyscy pójdą, dziewczyny też. Wyślijmy im chociaż kamizelki. Niech usłyszą nas ci, co rządzą" - mówiła.
Mieszkająca od 30 lat w Polsce Weronika Marczuk przygarnęła pod swój dach dwie matki i jedną babcię - Natalię, Aniję i panią Marię, które 5 marca wraz z dziećmi przyjechały do Polski.
Prawniczka i prezes Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy chwaliła w studiu śniadaniówki sprawnie działające służby ewakuujące Kijów i okolice. Jak mówiła, najgorzej jest na południu, skąd już nie można wyjechać.
Obecna w studiu "Dzień dobry TVN" Ukrainka Natalia opowiadała, że na wojnie zostawiła męża. 3-letniej córce próbowała wytłumaczyć, że "w tej chwili jest niebezpiecznie w Ukrainie, ponieważ tam są źli wujkowie, czołgi i teraz będą podróżować do innego kraju, ale jak tylko to się skończy, wrócą do tatusia". W jej oczach pojawiły się łzy.
Z kolei Anna opowiedziała o tym, jak ukrywała się z synem w schronie. Przez siedem dni siedzieli w bunkrze. Mieli cały czas włączony telewizor. Kiedy w pobliżu wybuchła bomba, zrozumieli, że muszą uciekać.
Pani Maria, najstarsza z kobiet i mama Natalii, chciała zostać na Ukrainie. Córka powiedziała jej jednak, że jej nie zostawi. Droga do Polski była bardzo ciężka.
Weronika Marczuk na koniec bardzo ciepło wypowiedziała się o prezydencie Ukrainy Wołodymyrze Zelenskim. Podkreśliła, że doskonale wie, czego Ukraińcy w tej chwili najbardziej potrzebują.
Zaapelowała również o pomoc dla Ukraińców.
Zobacz też:
Wiadomo, gdzie Putin ukrył kochankę i dzieci. W środku Europy!