Widzowie oburzeni decyzją Jana Englerta. Poszło o zatrudnienie jego córki
Helena Englert wchodząc w świat show-biznesu musiała liczyć się z tym, że będzie do niej przypisana łatka "córki znanych aktorów". Choć 24-latka stara się jak może, by udowodnić, że ma nie tylko nazwisko, ale i talent, to internauci wciąż bacznie śledzą, które prace kobieta zdobywa sama, a które po znajomości. Ostatnio w sieci zrobiła się niemała afera po tym, jak Helena dostała rolę w sztuce wystawianej na deskach teatru, którego dyrektorem jest jej ojciec.
Helena Englert zadebiutowała na szklanym ekranie w wieku zaledwie dwóch lat. Zagrała wtedy w filmie "Superprodukcja" Juliusza Machulskiego. W późniejszych latach pojawiała się w wielu serialach telewizyjnych oraz w filmach.
Młoda aktorka od początku postrzegana była przez pryzmat swoich sławnych rodziców. Ojcem gwiazdy jest w końcu znany aktor i reżyser Jan Englert a matką aktorka Beata Ścibakówna.
Oczywiście powiązań w rodzinie Englertów jest o wiele więcej. Helena jednak stara się, by widzowie patrzyli na nią, jak na uzdolnioną aktorkę, a nie osobę, która ma załatwione wszystkie role przez znajomości. 24-latka coraz częściej pojawia się w rozmaitych produkcjach. Lubi także pokazywać się na ściankach w dość odważnych kreacjach.
Ostatnio Helena gościła na kanapie "halo tu polsat". W rozmowie z prowadzącymi przyznała, jak patrzy na to, że cały czas jest łączona ze swoimi znanymi rodzicami.
''Bo chodzi o to, czy jest łatwiej, czy trudniej w tej branży, mając znanych rodziców. Ja tego pytania nie lubię, bo nie mam na nie odpowiedzi. Dlatego, że mam taką swoją perspektywę. Jestem z rodziny, z jakiej jestem. Jestem za tę rodzinę bardzo wdzięczna. Bardzo ją kocham i myślę, że kochałabym ich tak samo mocno, jakby się zajmowali czymś innym. No ale ta sztuka u nas w domu była, więc ja po prostu chyba jakoś to wyniosłam" - powiedziała na antenie.
Już niedługo Helena Englert będzie miała okazję sprawdzić się w nowej roli. Aktorka wystąpi w "Hamlecie" Williama Szekspira wystawianym na deskach Teatru Narodowego w Warszawie w roli Ofelii. Co ciekawe, inną znaczącą rolę w spektaklu odegra Beata Ścibakówna. Zagra ona matkę głównego bohatera. Jakby tego było mało reżyserem widowiska i oczywiście dyrektorem teatru jest Jan Englert. Te konotacje rodzinne nie umknęły uwadze internautów, którzy postanowili dać wyraz swojemu niezadowoleniu w komentarzach.
- "Teatr Narodowy wizytówka polskiego nepotyzmu. Trochę wstyd"
- "Spektakl familijny"
- "Tata reżyseruje, córka gra Ofelię... Oczywiście jest jeszcze mama"
- "Miejsce 'familijnych spektakli' jest w przestrzeni teatrów prywatnych... Cóż, pozostaje wielki niesmak"
Można przeczytać w sieci.
A Wy, co sądzicie o tej sytuacji?
Zobacz też:
Jan Englert nie zdzierżył po pytaniu o Dzień Dziadka. Tak zareagował
A jednak to nie były plotki ws. męża Chmielowskiej-Olech. Potwierdziło się, to koniec
Doniesienia zza zamkniętych drzwi domu Golców. To nie były plotki