Widzowie TVN nie zostawili suchej nitki na Gawlińskim. Nie do wiary, do kogo go porównali
Robert Gawliński z zespołem Wilki był jedną z gwiazd pierwszego wieczoru Top od the Top Sopot Festival. Czterodniowa impreza, organizowana przez TVN w Operze Leśnej dopiero się rozpoczęła, jednak już zdążyła wzbudzić mieszane uczucia. Niektórzy nie oparli się porównaniom do… kultowego występu Mandaryny sprzed 19 lat.
19 sierpnia w sopockiej Operze Leśnej rozpoczął się organizowany przed TVN Top of the Top Sopot Festival, nawiązujący do tradycji dawnych sopockich festiwali. TVP z organizacji sopockiego festiwalu wycofała się w 2004 roku.
Rok później na scenie Opery Leśnej stanęła Mandaryna… Jak się okazuje, wiele osób do tej pory to pamięta, a Robert Gawliński, gwiazda pierwszego dnia tegorocznego sopockiego festiwalu, chcąc nie chcąc, będzie musiał sobie przypomnieć…
Tegoroczny Top of the Top Festival zaczął się zaledwie wczoraj, jednak zdążył już wywołać falę krytyki. Organizatorom oberwało się za słabe, zdaniem widzów, nagłośnienie, a niektórym artystom za to, że mogli lepiej przyłożyć się do występu.
Szczególnie dużo do powiedzenia widzowie mieli na temat głosu Roberta Gawlińskiego. Nie zabrakło opinii, że lider zespołu Wilki zawiódł wokalnie. Doszło nawet do tego, że został porównany do … Mandaryny. Na oficjalnym profilu internetowym festiwalu pojawiły się pełne sceptycyzmu komentarze:
„Mimo że bardzo lubię Gawlińskiego, to dzisiejszy wokal utwierdził mnie w przekonaniu, że jego czas się już skończył”
„ Wilki - po co ich bierzecie, skoro Pan Gawliński nie daje rady śpiewać?”
„Gawliński Ev'ry night 2.0”.
To ostatnie to chyba jednak przesada. Kultowy występ Mandaryny z 2005 roku nie jest tak łatwy do przebicia niż mogłoby się wydawać. Tam zagrało po prostu wszystko: emisja głosu, regulacja oddechu, znajomość angielskiego, stylizacja i komentarze jurorów. Jak stwierdził wtedy zasiadający w jury Piotr Metz:
„Mnie wydaje się nieprawdopodobne, że ktoś, kto startuje w konkursie, w którym nagrodą jest Bursztynowy Słowik i poddaje się pod ocenę pani Ireny Santor, pani Ewy Bem, nie umie śpiewać, prawda?”.
Chociaż w wyniku głosowania widzów Marta Wiśniewska zajęła drugie miejsce, po Dodzie, sopocka kompromitacja złamała jej szanse na wokalną karierę. Jak po latach wyznała z goryczą sama Mandaryna, poczuła się wmanewrowana w sytuację bez wyjścia. W rozmowie z ESKA.pl wspominała rozżalona:
„Nie chciałabym nikogo o to oskarżać, bo nikogo nie złapałam za rękę, natomiast było to podłożenie świni. Tam się zadziało mnóstwo dziwnych rzeczy. Nic nie słyszałam, moje chórki były wyłączone, a muzycy mieli rozstrojone instrumenty”.
Porównanie wczorajszego występu Wilków do sopockiej wpadki Mandaryny wypada, jak się wydaje, jednak nieco na wyrost. Inna sprawa, że Gawliński z biegiem czasu zmienił swoje priorytety.
Po wyprowadzce synów Gawlińscy sprzedali dom w Wawrze i kupili gospodarstwo rolne w Grecji. O przeprowadzce na Peloponez marzyli od lat. Jak wspominał Gawliński w „Fakcie”:
„Rozpocząłem przebranżawianie się. Zbieram oliwki, zostałem rolnikiem”.
Od tamtej pory Gawliński wraca do Polski właściwie tylko na koncerty. Jego prawdziwe życie toczy się w Grecji. Wśród fanów Wilków przybierają na sile opinie, że coraz bardziej słychać to w jego głosie.
Zobacz też:
Niepokojące wieści z greckiej posiadłości Gawlińskich. W tym momencie jasno ostrzegają
Gawliński już nie martwi się niską emeryturą. Znalazł prosty sposób na duży zarobek
Robert Gawliński już planuje ucieczkę z Polski. Kończy karierę i znika