Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nadal nie otrzymała pieniędzy ze spadku po Ninie Andrycz
Miał być happy end, ale szczęśliwego końca nie widać. Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wciąż nie otrzymała pozostawionych przez zmarłą trzy lata temu Ninę Andrycz (†103 l.) pieniędzy.
Kiedy pisaliśmy o sprawie w marcu, wydawało się, że po wielu miesiącach negocjacji bank wypłaci Fundacji pieniądze. Uzgodniono wtedy, że WOŚP ma otrzymać 80 tys. zł wraz z odsetkami.
- Takie były ustalenia ustne, fundacja czekała tylko na potwierdzenie na piśmie. A gdy ono przyszło, wszystkim opadły ręce. Propozycja banku jest nie do zaakceptowania! - mówi "Życiu na Gorąco" osoba związana ze sprawą.
Nina Andrycz przed śmiercią w styczniu 2014 roku sporządziła testament. Nie miała dzieci. Zdecydowała się na piękny gest - oszczędności ulokowane w dwóch bankach (w pierwszym ok. 36 tys. zł, w drugim ok. 80 tys.) postanowiła przekazać Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Któregoś dnia jednak do jej mieszkania przyszedł przedstawiciel banku i namówił ją, by 80 tys. zł przelała na jeden z funduszy, tłumacząc to lepszym oprocentowaniem.
Po śmierci aktorki, gdy zakończono proces spadkowy, fundacja zgłosiła się po pieniądze. Pierwszy z banków przekazał ok. 36 tys. zł, ale stało się to dopiero, gdy sprawą zaczęły interesować się media. Drugi poinformował, że Fundacja ma prawo jedynie do 300 zł, które pozostały na zwykłym koncie, nie dziedziczy zaś "jednostki uczestnictwa funduszy".
WOŚP nie zgadza się na takie rozwiązanie. Twierdzi, że nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o uszanowanie i zrealizowanie woli zmarłej. - Na początku maja zostało wysłane do banku ostateczne pismo, nie do negocjacji, ale z żądaniem, z wyliczoną kwotą. Jeśli nie ustosunkują się, skierujemy sprawę do Rzecznika Finansowego, do Komisji Nadzoru Bankowego i do Komisji Etyki Bankowej - mówi "Życiu na Gorąco" osoba związana ze sprawą.
Fundacja nie odpuści, bo pieniądze miały być przeznaczone na zakup sprzętu medycznego.