Wielka potwarz dla Harry'ego i Meghan. Hollywood całkowicie ich zignorowało. Co za wpadka
Nie jest żadną tajemnicą fakt, że książę Harry i Meghan Markle marzą o wielkiej hollywoodzkiej karierze i poważaniu godnym największych amerykańskich gwiazd. Na razie ich próba podbicia Hollywood zakończyła się jednak niemałym fiaskiem i to pomimo podjęcia współpracy z takimi gigantami jak Netflix czy Spotify. Dobrze pokazuje to brak nominacji do ważnej nagrody dla ich serialu dokumentalnego.
W zasadzie od momentu, gdy książę Harry i Meghan Markle ogłosili chęć odłączenia się od rodziny królewskiej i porzucenia nałożonych na nich obowiązków, następny cel pary był jasny i klarowny. Zbuntowani royalsi ruszyli do USA nie tylko dlatego, by oderwać się od brytyjskich paparazzich i zbytniego zainteresowania publiki, marzył im się też gwiazdorski status. Na papierze wydawało się, że podpisanie opiewającej na 100 mln dolarów umowy z serwisem Netflix będzie dobrym krokiem w tę stronę.
Dziś możemy jednak spojrzeć na tę sprawę z nowej perspektywy. Serial dokumentalny "Harry i Meghan" okazał się wielkim hitem, ale nie przyniósł małżeństwu większej popularności i co najważniejsze - większego szacunku. Od czasu grudniowej premiery los jakby odwrócił się od Meghan i Harry'ego, a kolejne porażki rozbudziły dyskusje o nieuchronnym upadku ich marki. Jak do tego doszło? I dlaczego nominacje do nagród Emmy tylko potwierdzają zauważalny od miesięcy trend?
Jak informuje branżowy portal Deadline, hollywoodzkie środowisko niemal jednomyślnie zignorowało produkcję poświęconą synowi Karola III i jego małżonce. Dokument wyreżyserowany przez Liz Garbus nie doczekał się ani jednej nominacji, w żadnej z możliwych kategorii. Na pierwszy rzut oka to absolutnie szokujące, bo Netflix miał w całej swojej historii tylko jeden serial cieszący się większym zainteresowaniem widzów (chodzi oczywiście o "Oszusta z Tindera").
Hollywoodzkie środowisko często zwraca uwagę na oglądalność, dlatego najbardziej popularne produkcje przeważnie mogą liczyć choćby na nominację. Harry i Meghan nie otrzymali nawet tak niewielkiego wyróżnienia. Oczywiście jest całkiem prawdopodobne, że sama jakość produkcji i pojawiające się pod jej adresem krytyczne uwagi, na pewno im nie pomogły.
Zachodnie media krytykowały dokument za naginanie rzeczywistości oraz budowanie fałszywej narracji wokół relacji royalsów z fotoreporterami (wiele z rzekomo kontrowersyjnych zdjęć pokazanych w produkcji zostało w rzeczywistości zrobionych na zwyczajnych publicznych eventach). Serial "Harry i Meghan" nie został nawet zrealizowany w prawdziwym domu głównych bohaterów, choć jego twórcy starali się sprawić takie wrażenie.
Zdobycie najbardziej prestiżowej statuetki w branży telewizyjno-streamingowej byłoby zauważalnym doładowaniem dla mierzącego się z wieloma przeciwnościami losu małżeństwa. Książę i księżna niedawno stracili dochodowy kontrakt ze Spotify, a znalezienie tematu na kolejne książki, do których Harry zobowiązał się umową, może okazać się wyzwaniem.
Para w USA mogła zwyczajowo liczyć na większą taryfę ulgową niż w Zjednoczonym Królestwie, ale to marne pocieszenie dla osób marzących o hollywoodzkiej ekstraklasie. Drzwi do tego prestiżowego grona zostały głucho zatrzaśnięte tuż przed nosem "Harry'ego i Meghan". To z pewnością musiało zaboleć.
Zobacz też: