Wielka radość w domu Joe Bidena. Właśnie ogłosił przed wszystkimi, gratulacje płyną z całego świata
W życiu Joe Bidena następują wielkie zmiany. I nie chodzi tu tylko o kwestie zawodowe, o których rozprawia cały świat, ale i prywatne. Pierwsza dama dopiero co podzieliła się w sieci dobrą nowiną, a już zaczęły spływać gratulacje.
Joe Biden wkrótce oficjalnie przestanie być prezydentem USA. Życie nie zna jednak próżni - działacz już musi odnaleźć się w nowej roli, tym razem prywatnej. Właśnie okazało się bowiem, że w środę, 8 stycznia po raz pierwszy został pradziadkiem.
"Dobre wieści są takie, że od dzisiaj jestem pradziadkiem" - ogłosił podczas konferencji prasowej.
Niedługo później radością podzieliła się jego żona.
"Z dumą przedstawiamy wam naszego prawnuka: Williama Brannona Neala IV" - napisała na Instagramie Jill, publikując zdjęcie, na którym jej mąż trzyma dziecko na rękach, a ona z uśmiechem muska go palcami po głowie.
Wpis zebrał już ponad 300 tysięcy serduszek i niemal siedem tysięcy komentarzy. "Gratulacje! Ma szczęście, że ma Was oboje" - piszą zachwyceni internauci.
Przypomnijmy, że wieść o powiększeniu rodziny została przekazana mediom w wyjątkowych okolicznościach. Najstarsza wnuczka pary prezydenckiej, Naomi Biden, ogłosiła ją dokładnie w dzień wyborów w listopadzie ubiegłego roku.
Zrobiła to zresztą w dość oryginalny sposób - po prostu wrzuciła do sieci zdjęcie prezentujące jej brzuch z naklejką do głosowania. Ponoć to właśnie ona zachęcała dziadka do startu w rywalizacji.
Związek 31-latki od początku był niejako związany z działalnością jej dziadka. Ślub Naomi i jej ukochanego Petera Neala odbył się bowiem w listopadzie 2022 roku w ramach prywatnej ceremonii w Białym Domu (co ciekawe, wybranek wnuczki Bidena był tam wcześniej stażystą).
Uroczystość była pierwszą tego typu odbywającą się w tym miejscu od niemal dekady i zarazem - jak dotąd - jedyną, w której główną rolę odgrywało jedno z wnucząt urzędującego prezydenta.
Nie jest tajemnicą, że Joe Biden utrzymuje bliskie kontakty z członkami swojej rodziny. Z pierwszego małżeństwa mężczyzna ma 54-letniego syna, Huntera, a z drugiego 43-letnią córkę Ashley. Niestety dwoje z pociech działacza zmarło: Naomi w wypadku samochodowym w dzieciństwie, a Beau w wieku 46 lat w wyniku poważnej choroby.
Dzisiaj Biden tym bardziej docenia więc relacje z najbliższymi. Świetnie dogaduje się choćby z siedmiorgiem swoich wnucząt.
"Oni szaleją na moim punkcie, a ja szaleję na ich punkcie. Każdego dnia kontaktuję się z każdym z moich wnuków" - mówił w podcaście "SmartLess".
Naomi, Finnegan i Maisy to córki Huntera Bidena i jego pierwszej żony, Kathleen Buhle. Beau, który otrzymał imię na cześć swojego zmarłego wuja, to natomiast owoc drugiego małżeństwa Huntera z Melissą Cohen. Natalie i Robert to z kolei dzieci Beau i jego żony Hallie.
O jednej z wnuczek Joe Biden wspomniał oficjalnie dopiero w 2023 roku. Navy przyszła na świat pięć lat wcześniej jako efekt krótkiego romansu Huntera z koszykarką Lunden Roberts, która później napisała zresztą o nim książkę. W momencie, gdy dziecko przyszło na świat, jego ojciec był w związku ze swoją byłą bratową, wdową po zmarłym bracie Beau.
Doprawdy można się w tym pogubić...
Zobacz też:
Co za wpadka Joe Bidena. Amerykanie przecierali oczy ze zdumienia. Naprawdę to powiedział
Harry i Meghan mieli nadzieję na podwózkę pierwszej klasy. Biden kategorycznie odmówił