Wielka tajemnica Pawła Stasiaka w końcu wyszła na jaw. To jednak nie były plotki o liderze Papa D
Jednym ze znaków rozpoznawczych Pawła Stasiaka przez lata była bujna fryzura, którą muzyk z dumą prezentował na scenie. Z czasem lider Papa D zaczął jednak tracić włosy. Przez długi czas nie mógł się z tym pogodzić. W końcu podjął ważną decyzję.
Paweł Stasiak zasłynął na polskiej scenie muzycznej, występując w roli wokalisty i frontmana kultowego zespołu Papa D. Choć Szczyt popularności formacji przypada na lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, artysta do dziś może liczyć na oddane grono fanów. Poszczególni członkowie bandu na przestrzeni kilku dekad odchodzili i wracali do składu zespołu, ale twarzą kapeli wciąż jest jej niestrudzony lider.
Jego znakiem rozpoznawczym była niezmiennie... bujna czupryna.
"Ja byłem znany z bujnej fryzury. W latach 80. wzorowaliśmy się na wykonawcach brytyjskich: Duran Duran, Spandau Ballet: długie włosy, tapir, dużo kolorów" - wspominał dawne czasy w rozmowie z Radiem Zet.
Niestety młodość nie tra wiecznie i z czasem ekstrawagancka fryzura zaczęła się nieco przerzedzać. Muzyk trochę się zaniepokoił - pamiętał dobrze, że jego ojciec w stosunkowo młodym wieku niemal całkowicie wyłysiał. Paweł Stasiak znalazł na to radykalne rozwiązanie i... obciął się na krótko.
Mijały kolejne lata, a włosy okazały się niejedynym problemem. Z czasem lider Papa D. zaczął przybierać na wadze. Wtedy postanowił coś z tym zrobić.
"Jeśli chodzi o kompleksy, to bardziej wstydziłem się, gdy w pewnym momencie podtatusiałem. Obrosłem w tłuszcz, ciężko było mi się ruszać i odczuwałem to jako totalną porażkę, bo nie potrafię zaakceptować sytuacji, gdy człowiek źle wygląda z własnej winy" - żalił się w wywiadzie, którego udzielił magazynowi "Gala".
"Dlatego postanowiłem coś z tym zrobić. Najpierw rzuciłem papierosy, potem przeszedłem na dietę, na którą składa się głównie drób, ryby, dużo warzyw i owoców. Zacząłem ćwiczyć: chodzę na siłownię i na jogę" - czytamy w rozmowie z 2008 roku.
Gdy artyście udało się wrócić do formy, nieco zmieniła się jego wiara we własne możliwości. Po powrocie na scenę znów najważniejszą rzeczą stały się dla niego... włosy.
"Na pewno było w tym trochę próżności, ale przede wszystkim zdecydowałem się, bo cztery lata temu, po długiej przerwie, wracaliśmy na rynek jako Papa Dance i chciałem nawiązać do swojego wizerunku sprzed lat. A wiedziałem, że jeśli pojawię się bez włosów, głównym tematem stanie się nie nasza płyta, lecz moja łysina" - tłumaczył w rozmowie z dziennikarzami "Gali".
Wtedy to wokalista postanowił zaryzykować i zdecydował się skorzystać z nowatorskiego sposobu na doczepianie włosów.
Spotkałem znajomych, którzy sprowadzają ze Stanów tak zwane systemy. Doczepia się je do głowy specjalnymi zaczepami. Te systemy są popularne wśród gwiazd, które lubią często zmieniać fryzury. Z tego, co wiem, wśród klientów firmy są takie sławy jak Tina Turner czy Beyoncé. Postanowiłem spróbować i ja. Tym bardziej że to metoda nieinwazyjna i w każdej chwili można z tego zrezygnować" - tłumaczył.
To jednak okazało się mało skutecznym sposobem. Trzy lata temu w audycji Michała Figurskiego w Radiu Zet lider Papa Dance przyznał się do przeszczepu włosów. Jak jednak dodał, nie uważa, że z takimi rzeczami trzeba się kryć.
"Tutaj nie ma się czego wstydzić. To jest kwestia dbania o siebie" - podsumował.
Zobacz też:
Wokalista Papa D. Paweł Stasiak zaszył się w Szwecji. Fanki i tak go odnajdują...
Smaszcz nagle przekazała wieści o byłym partnerze. Stało się coś strasznego
Jarosław Wałęsa i Bogdan Wałęsa pokłócili się w "Dzień Dobry TVN". Poszło o Lecha Wałęsę