Wielkie poruszenie u Dorocińskiego. Aktor długo utrzymywał to w tajemnicy. Spływają gratulacje
Kariera Marcina Dorocińskiego nabiera rozpędu. Na polskich ekranach aktor pojawia się regularnie od ćwierćwiecza, a od kilkunastu lat angażuje się też w produkcje trafiające do międzynarodowej widowni. Właśnie ogłosił najnowszy projekt, w którym przyszło mu zagrać obok największych gwiazd kina. O wszystkim poinformował na Instagramie.
Trudno sobie wyobrazić, żeby urodzony w podwarszawskim Milanówku Dorociński był kimś innym niż aktorem. A istniało takie ryzyko. Najpierw młody Marcin marzył o karierze piłkarskiej, ale plany te przekreśliła kontuzja kolana. Co prawda po ukończeniu szkoły średniej zdobył tytuł technika obróbki skrawaniem, ale z czasem swobodniej niż przy maszynach czuł się w roli recytatora na akademiach. I tak trafił m.in. do Ogniska Teatralnego Haliny i Jana Machulskich.
Pierwszy raz na ekranie pojawił się w malutkiej rólce w wielkiej i szalonej "Szamance" Andrzeja Żuławskiego. Komisarz w "Vinci" Juliusza Machulskiego, Julian w "Camera Cafe" czy wreszcie przełomowy "Despero" w "PitBullu" Patryka Vegi - dzięki tym postaciom Marcin Dorociński stał się rozpoznawalny.
Rodzima widownia polubiła go za kreację Michała Wagnera w "Fali zbrodni". 50-latek ma zresztą dar do umiejętnego przeplatania projektów artystycznych ("Rewers" Borysa Lankosza, "Róża" Wojciecha Smarzowskiego czy "Miłość" Sławomira Fabickiego) z tytułami skierowanymi do masowej publiczności ("PitBull. Ostatni pies" Władysława Pasikowskiego, "Idealny facet dla mojej dziewczyny" Tomasza Koneckiego). I choć angaże te nie zawsze są trafione, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że Dorociński świetnym aktorem jest.
Przekonują się o tym coraz częściej także i twórcy spoza Polski. Gwiazdor od kilkunastu lat regularnie pojawia się bowiem w zagranicznych produkcjach. Erotyk "Kobieta, która pragnęła mężczyzny" Pera Flya, melodramat wojenny "Szpiedzy w Warszawie" czy "Operacja Anthropoid" Seana Ellisa z Jamiem Dornanem i Cillianem Murphym to tylko niektóre z nich.
Ważnym tytułem w jego karierze okazał się ogromny hit Netfliksa, "Gambit królowej", w której jako rosyjski mistrz szachowy Vasily Borgov partnerował na ekranie Anyi Taylor-Joy. W zeszłe wakacje mogliśmy go również oglądać w prologu do "Mission: Impossible - Dead Reckoning. Części 1" Christophera McQuarrie'ego, jednego z najmocniejszych graczy w światowym box offisie 2023 roku. Teraz szykuje się kolejna "wielka rzecz".
Jak sam aktor poinformował na Instagramie, przez ostatnie cztery miesiące był zaangażowany w prace nad filmem "Mayday" w reżyserii Johna Francisa Daleya i Jonathana Goldsteina. W opublikowanym wideo zdradził znane nazwiska kolegów z obsady: Ryana Reynoldsa i Kennetha Branagha. Aktor nie krył dumy i radości ze swojego nowego zawodowego doświadczenia. Zdradził jednak, że otrzymanie angażu wcale nie przyszło mu łatwo.
"Warto było nagrać (i przegrać) te 1200 self-tape’ów, zacisnąć zęby i nie poddawać się, aby teraz być w kalendarzówce numerem 3 [chodzi o rozpiskę aktorów, w której numery przyznawane są ze względu na liczbę dni zdjęciowych i, co za tym idzie, ważność postaci - przyp. aut.]. Bo kiedy numerem jeden jest Ryan Reynolds, a numerem dwa Sir Kenneth Branagh, to chyba lipy nie ma?" - zapytał retorycznie Dorociński, oznaczając w poście gwiazdorów wielkiego ekranu.
Na razie fabuła pozostaje tajemnicą. Wiadomo, że zdjęcia kręcono w Montrealu, co kilka miesięcy temu zasugerował Dorociński. Za produkcję odpowiada Apple TV, a premiery należy spodziewać się jeszcze w tym roku. Nie pytamy więc, czy czekacie; pytamy tylko: jak bardzo?
Zobacz też:
Marcin Dorociński stracił głowę dla słynnej aktorki. Wspólne życie nie było im jednak pisane
Marcin Dorociński podbija azjatycki rynek filmowy. Kolejny krok w karierze będzie przełomem
Piotr Adamczyk, Joanna Kulig, Iza Miko... O ich występy biją się największe wytwórnie Hollywood