Wielkie poruszenie w "DDTVN", że to wyciekło. Ludzie mieli nie wiedzieć
"Dzień dobry TVN" lub „Pytanie na śniadanie” to dla wielu Polaków wręcz rytuał, którym rozpoczynają każdy dzień. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, jaka atmosfera towarzyszy realizacji śniadaniowych programów. Ekspertka zatrudniona w „DDTVN” wyjawiła, co tak naprawdę dzieje się w telewizji już na dwie godziny przed rozpoczęciem odcinka. Doświadczyła tego na własnej skórze.
"Dzień dobry TVN" w ostatnich tygodniach przeżywa istny rozkwit. W związku z serią zwolnień w konkurencyjnym "Pytaniu na śniadanie" i towarzyszącym mu odejściu największych gwiazd TVP, wielu widzów przeniosło się do TVN, gdzie ekipa prowadzących pozostała bez zmian. W dzisiejszym wydaniu programu widzowie poznali zaskakujące fakty na temat śniadaniowego show TVN. Wydało się, jaki los spotyka osoby zapraszane do studia w charakterze gości.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że redakcja "Dzień dobry TVN" rozpoczyna pracę wiele godzin przed tym, zanim widzowie będą mogli włączyć program o godz. 7:45 rano. Techniczne przygotowanie planu, wykonanie makijażu oraz uzgodnienie przebiegu rozmowy pochłania mnóstwo czasu.
Do najnowszego wydania programu zaproszono restauratorkę Beatę Kartowicz, która w związku z tłustym czwartkiem zgodziła się opowiedzieć co nieco na temat uwielbianych przez wszystkich Polaków rarytasów. Przy okazji, usmażyła także tradycyjne łakocie dla całej ekipy telewizyjnej.
Rozmawiając z prowadzącymi show, Pauliną Krupińską i Damianem Michałowskim mimochodem wspomniała o tym, że czeka ją długi dzień. Ekspertka od pączków, goszcząca w najnowszym wydaniu programu wyjawiła, o której godzinie musiała przybyć do studia, aby zdążyć uporać się ze wszystkimi powierzonymi jej obowiązkami. Okazuje się, że w pracy pojawiła się jeszcze przed godz. 6.00 rano.
"Ja tu jestem od godz. 5.45!" - powiedziała z wyrzutem do Krupińskiej i Michałowskiego.
Na twarzach prowadzących nie można było dostrzec zaskoczenia, ponieważ oni sami również wstawanie o wczesnych porach mają we krwi. W przeszłości ich koledzy po fachu, Dorota Wellman i Marcin Prokop także wspominali o tym, że do pracy przybywają odpowiednio o godz. 4:15 i 5:00 rano. Oznacza to, że muszą zrywać się z łóżek w środku nocy.
Miniona noc prawdopodobnie była nieprzespana dla większości cukierników, którzy przygotowując się do tłustego czwartku, spędzili wiele godzin w kuchni, aby sprostać ogromnemu zapotrzebowaniu na pączki.
Zobacz też:
Prokop zaliczył szokującą wpadkę na wizji. Winę zwalił na scenariusz
Nagle Skórzyński na wizji wyjawił wieści z domu Drzyzgi. Nie była zadowolona
Drzyzga i Skórzyński "przyłapani" w łóżku. Od razu pojawiły się głosy o kompromitującej wpadce