Wieści ws. Rusowicz nadeszły znienacka. Dobrze znała kochankę męża. "Najciemniej pod latarnią"
Anna Rusowicz wielką karierę miała we krwi. Jej rodzice - Ada Rusowicz i Wojciech Korda - byli prawdziwymi gwiazdami polskiej estrady. Niestety, matka piosenkarki zginęła w tragicznym wypadku, więc ta wychowywała się bez niej. Sama zawsze marzyła o stworzeniu idealnej rodziny, nic więc dziwnego, że rozwód po 16 latach związku był dla niej trudnym przeżyciem. W najnowszym wywiadzie autorka hitu "W co mam wierzyć" zdradziła, że dobrze znała kochankę męża.
Anna Rusowicz od lat wierna jest swojemu ulubionemu gatunkowi muzycznemu. W wywiadach sama przyznaje, że big-beat, w którym jest zakochana, nie cieszy się obecnie zbyt dużą popularnością. To jednak zupełnie w niczym jej nie przeszkadza, a tworzone przez nią piosenki odbierane są przez fanów entuzjastycznie.
Gwiazda przeszła muzycznie długą drogę. Przez lata była obecna w rodzimym show-biznesie jako Ania Rusowicz, z czasem uznała jednak, że jej twórczość dojrzała i nadszedł moment na zmianę wizerunku.
"Jak trochę na tej scenie już stoisz, dojrzewasz, to masz takie poczucie tego, że też scenicznie idziesz do przodu, dojrzewasz, zmieniasz się. Nie można być wiecznie Anią, Anusią (...)" - przyznała Rusowicz w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem ze Świata Gwiazd.
W tym samym wywiadzie córka legendarnej gwiazdorskiej pary - Ady Rusowicz i Wojciecha Kordy - otworzyła się na temat rozstania po 16. latach związku. Gwiazda bardzo cierpiała, kiedy dowiedziała się, że mąż ją zdradza. Teraz Anna Rusowicz zdradziła, co czuje kobieta, kiedy dowiaduje się, że jej mąż ma kochankę.
"(...) Na początku jest szok i niedowierzanie, wyparcie, że to niemożliwe, to nie jest prawda. Po prostu odpychasz to od siebie twierdząc, że wzrok, słuch, twoje zmysły cię na pewno zawodzą, bo to nie jest tak" - mówiła nie kryjąc emocji. Piosenkarka zaznaczyła także, że informacja o zdradzie wywołała w niej wręcz fizyczny ból.
"Jak dochodzi potem do ciebie, że to jednak jest prawda, [to - przyp. red.] (...) zaczynasz cierpieć, bardzo poważnie cierpieć, twoje ciało zaczyna cierpieć" - dodała.
Okazuje się, że zdrada nie była jedynym bolesnym przeżyciem. Gwiazda doskonale znała bowiem kochankę swojego męża.
"Jak to mawiają, najciemniej pod latarnią" - przyznała gorzko.
Od tego momentu minęło już trochę czasu i piosenkarce towarzyszą już zupełnie inne emocje.
"(...) Naprawdę dzisiaj cieszę się, bo [to] jest w zasadzie najlepszy moment taki, jak już to pożegnałam. Natomiast (...) to nie jest nawet opłakiwanie relacji, to jest po prostu opłakiwanie, (...) strata twoich marzeń związanych z idealną rodziną. Ja nad tym płakałam, że mi się rozpada rodzina, której tak pragnęłam" - mówiła.
Obecnie artystka jest już w pełni pogodzona ze swoją przyszłością. Nie zdecydowała się jednak na tak modne za granicą przyjęcie rozwodowe. Zamiast tego Anna Rusowicz postanowiła... poślubić samą siebie.
"Zamówiłam sobie sama sukienkę (...), zamówiłam sobie sygnet, pierścień, zrobiłam wianki (...). Impreza trwała 3 dni" - mówiła piosenkarka w rozmowie ze Światem Gwiazd i podkreśliła, że goście bawili się doskonale, praktycznie tak dobrze jak na tradycyjnym weselu. Nie przeszkadzał im nawet brak pana młodego.
"Ludzie podchodzili do mnie i mówili, w zasadzie to ja nie widzę różnicy, nie widzę nawet różnicy w tym, że nie ma pana młodego. W zasadzie wszystko się zgadza. No właśnie, bo tu chodzi o ten stan pełni takiej, bo ta miłość jest, prawda, my nie musimy mieć tego obrazka, tej pary młodej, bo my po prostu celebrujemy miłość" - podsumowała.
Zobacz także:
Wojciech Korda jako jedyny przeżył tragiczny wypadek. Stracił jednak miłość życia
Ania Rusowicz wzięła ślub z samą sobą. Po dwóch latach postanowiła się z niego wytłumaczyć
Stylista ocenił kreacje gwiazd w finale "Szansy na sukces". Nie owijał w bawełnę