William i Kate podjęli ważną decyzję w sprawie najstarszego syna. Złamią pokoleniową tradycję
W brytyjskiej rodzinie królewskiej panują wielowiekowe tradycje, zgodnie z którymi postępują kolejni władcy i kandydaci do objęcia tronu Wielkiej Brytanii. Książę George, wnuk króla Karola III, który jest trzeci w kolejce do tronu po swoim ojcu księciu Williamie, prawdopodobnie złamie jedną z nich. Brytyjscy politycy nie mają złudzeń.
Książę William i księżna Kate podjęli prawdopodobnie jedną z poważniejszych decyzji w sprawie swojego syna. Może ona mieć dalekosiężne skutki. Już dzisiaj politycy na Wyspach szeroko ją komentują, choć nie ma wielu przesłanek ku temu, że ustalenia co do przyszłości George'a są ostateczne. O co chodzi?
Książę George najprawdopodobniej nie będzie musiał wstąpić do wojska. Do tej pory wszyscy współcześni królowie i kandydaci do tronu Wielkiej Brytanii byli zobowiązani nie tylko do przejścia przeszkolenia wojskowego, ale także do odbycia kilkumiesięcznej służby w armii.
Ojciec, wujek, dziadek, prababcia i pradziadek George'a służyli w wojsku, choć niekoniecznie mieli okazję wykorzystać zdobytą w ten sposób wiedzę w praktyce. Ostatnim brytyjskim monarchą, który poprowadził wojska do bitwy, był król Jerzy II pod Dettingen w 1743 roku. Późniejsi władcy nie brali czynnego udziału w walkach, ale nieżyjąca już królowa Elżbieta II służyła w Pomocniczej Służbie Terytorialnej i Królewskim Korpusie Armii Kobiet w latach czterdziestych XX wieku.
Z kolei ojciec George'a książę William ma za sobą imponującą siedmioletnią karierę wojskową. W 2005 r. po ukończeniu studiów na Uniwersytecie St Andrews w Szkocji, wstąpił do Królewskiej Akademii Wojskowej Sandhurst. 44-tygodniowy kurs ukończył w grudniu 2006 r. i w stopniu podporucznika rozpoczął służbę w Household Cavalry (Blues and Royals). Dowodził oddziałem czterech opancerzonych pojazdów rozpoznawczych Scimitar i otrzymał awans na porucznika.
W 2008 roku William służył też w Royal Air Force i Royal Navy. W kolejnym roku przeszedł szkolenie na pilota poszukiwawczo-ratowniczego. We wrześniu 2010 r. po zdaniu egzaminów w Royal Air Force dołączył do C Flight, 22 Squadron w Anglesey. Nie służył na linii frontu, ale w ciągu trzech lat służby jako pilot poszukiwawczo-ratowniczy przeprowadził 156 misji, brał też udział w rutynowych operacjach na Falklandach.
Wygląda na to, że książę Harry będzie ostatnim z królewskiego rodu, który walczył na pierwszej linii. Jak pamiętamy brat Williama służył w Afganistanie w 2007 i 2008 roku.
Jak podaje "Mail on Sunday", Książę William zdecydował, że przyszły król będzie mógł kształtować własne przeznaczenie, zanim zostanie następcą swojego ojca. Bez wątpienia Kate Middleton, jego małżonka zgadza się z takim, bardziej współczesnym, punktem widzenia.
Taka decyzja może wywołać zdziwienie, ponieważ monarcha jest także naczelnym dowódcą brytyjskich sił zbrojnych. Na Wyspach szeroko komentuje się tę sprawę. Ann Widdecombe, która w latach 1999-2001 pełniła funkcję ministra spraw wewnętrznych w gabinecie cieni jest zaniepokojona pomysłem zerwania z tradycją.
"Istnieje bardzo dobry powód, dla którego następcy tronu służą w siłach zbrojnych, nie dlatego, że jest to wiekowa tradycja. Siły zbrojne składają królowi przysięgę wierności i to monarcha podpisuje rozkaz wojny, a zatem składając tę przysięgę lojalności wobec monarchy, żołnierze muszą mieć poczucie, że jest jednym z nich" - mówiła Ann Widdecombe w najnowszym wywiadzie dla GBNews.
Zobacz też:
Książę Harry zaskoczył decyzją. Zadzwonił do Williama i błagał o przebaczenie
Kate i William w końcu wyznali prawdę synowi. Już wie, co go czeka
Karol III zezwolił na zerwanie tradycji. Książę George i inne dzieci Williama z ważnym zadaniem
Księżna Kate przed ślubem przeszła ważny test. Dzięki temu została żoną księcia Williama