Wiśniewski był bity w rodzinie zastępczej! Opowiedział o traumatycznych doświadczeniach
Michał Wiśniewski ma za sobą trudną przeszłość. Lider zespołu Ich Troje aż trzy razy musiał wracać od rodziny zastępczej do domu dziecka. W rozmowie z Pomponikiem opowiedział o przemocy, której doświadczył w dzieciństwie. "Dziecko to nie jest towar z półki" - przyznaje gorzko.
Michał Wiśniewski nie miał łatwego dzieciństwa. Rodzice muzyka byli uzależnieni od alkoholu i rozwiedli się, kiedy miał zaledwie trzy lata. Wokalista zamieszkał wtedy ze swoją babcią, a po jej śmierci trafił do domu dziecka w Grotnikach.
Później mieszkał w kilku rodzinach zastępczych: "Zawsze dbałem o kucharki, bo kucharki w domu dziecka były najważniejsze" - wspomina ze śmiechem w rozmowie z Pomponikiem, ale nie wszystkie wspomnienia z tamtych dni są dla niego przyjemne. Szczególnego pecha miał do rodzin zastępczych.
W tym czasie jego matka żyła w Niemczech, a ojciec przebywał w więzieniu. Przez lata nie miał z nim żadnego kontaktu, aż w końcu postanowił go odwiedzić. Niestety, kilkanaście dni po wizycie mężczyzna odebrał sobie życie. Jako nastolatek Michał wrócił do Niemiec do swojej mamy, ale ich notoryczne kłótnie zmusiły go do powrotu do kraju.
"Byłem wycofany. Byłem tym chłopcem, który niestety zawsze był ostatni wybierany do drużyny piłkarskiej. Zawsze na końcu prawie. Nie brylowałem na salonach, ale radziłem sobie" - wyznał Pomponikowi.
W Polsce zrobił karierę jako lider zespołu Ich Troje, a jego znakiem rozpoznawczym stały się czerwone włosy. Wiśniewski ma dzisiaj na swoim koncie nie tylko płyty ze znanymi przebojami, ale również cztery nieudane małżeństwa, a także piątkę dzieci.
Okazuje się, że to rodziny zastępcze okazały się dla piosenkarza większą traumą od pobytu w domu dziecka. Szacuje się, że na ten moment jest około 90 procent powrotów z nich do domu dziecka. Michał musiał wrócić aż trzy razy!
"Dziecko to nie jest towar z półki, który bierze się do siebie do domu, tylko ono ma już swoją historię i doświadczenia. To rodzina powinna się do niego dopasować" - mówi nam gorzko.
Wiśniewski przyznał, że w jednym z domów "dostawał baty" i być może opowie kiedyś więcej na ten temat. Pragnął, by jego opiekunowie stali się prawdziwymi rodzicami, dlatego zwracał się do nich "mamo i tato". Oni jednak nie czuli tego powołania i nie zachowywali się, jak na rodziców przystało. Zdaniem Wiśniewskiego rodziny powinny być lepiej przygotowywane do tej decyzji, a kontrola działać sprawniej.
Zobacz też:
Michał Wiśniewski o domu dziecka: Brakowało miłości
Wiśniewski nie kupi dzieciom drogich prezentów na święta. "Mnie na to nie stać"
Lech Wałęsa atakuje żonę przykrymi słowami. I to już przed świętami!