Reklama
Reklama

Witold Dębicki pijaństwem zrujnował własną karierę. Wypadek samochodowy był przełomem

Witold Dębicki był pod koniec lat 60. ubiegłego wieku uważany za jednego z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia. Wróżono mu wspaniałą przyszłość w zawodzie i pewnie wróżba by się sprawdziła, gdyby nie zaczął pić... Dziś Dębicki mówi, że zmarnował najlepsze lata swojego życia i stoczył się na samo dno, zanim w końcu zrozumiał, że alkohol po prostu go zabija!

Witold Dębicki: kariera zawodowa

Witold Dębicki należy do grona aktorów, których twarz kojarzą wszyscy, ale nazwisko - już niekoniecznie. On sam żartuje, że zapracował sobie na "kryptopopularność", bo w czasach, gdy jego koledzy z warszawskiej szkoły teatralnej robili kariery, dla Dębickiego ważniejsze było, żeby napić się wódki!

"Picie wymknęło mi się spod kontroli. Byłem po prostu rozrywkowy i w pewnym momencie przestałem nad tym panować" - wspominał niedawno, opowiadając na łamach "Dużego Formatu" o swojej walce z chorobą alkoholową.

Reklama

Witold Dębicki: Stracił mnóstwo ról i... żonę

Po ukończeniu stołecznej PWST 24-letni Witold Dębicki był przekonany, że może mieć u stóp cały świat. Niestety, perspektywa zostania wielką gwiazdą zaszumiała mu głowie... Razem z kolegami z Teatru Ziemi Mazowieckiej bankietował co noc do białego rana. Jak twierdzi, pił dla rozrywki, a gdy w końcu przestało go to bawić, było już za późno.

"Alkoholikowi wydaje się, że da radę: wczoraj wypiłem setkę i jest w porządku, to dzisiaj mogę wypić dwie setki. To równia pochyła" - powiedział "Wyborczej" i przyznał, że kilka razy miał wszywany esperal i łykał anticol, co na pewien czas pozwalało mu pozostać w trzeźwości. Niestety, na dłuższą metę ta metoda nie sprawdzała się w jego przypadku.

Przez wódkę nie tylko stracił wiele ról, ale też żonę. Groziło mu ponadto zerwanie kontaktu z córką, której wychowywaniem zajmowali się jego teściowie. Doszło do tego, że wiecznie będący "pod wpływem" aktor został wyrzucony z teatru. Zdarzało mu się bowiem wychodzić na scenę po tzw. trzydniówce z - jak mówi - zesztywniałą szczęką.

Witold Dębicki: Trzeźwiał kilka lat. Nie pije już dwie dekady

W Poznaniu, dokąd na początku lat 80. pojechał w poszukiwaniu pracy (w Warszawie miał z tym problem, bo wszyscy dyrektorzy teatrów wiedzieli o jego uzależnieniu), poznał młodszą od niego o 12 lat aktorkę Marię Rybarczyk. Zakochali się w sobie. Żona nie wytrzymała jednak życia pod jednym dachem z alkoholikiem. Pozwolił jej odejść, by nie rujnować jej życia.

"Nie miałem odwagi rozmawiać z nią o moich problemach. Wolałem wstać, wyjść i rozpocząć wszystko od nowa" - wyznał w rozmowie z "Na żywo".

Dopiero gdy, jadąc na podwójnym gazie, spowodował groźny wypadek, uznał, że musi wyrwać się ze szponów nałogu. Walka o trzeźwość trwała kilka lat:

"Jestem po trzech terapiach stacjonarnych: w Tworkach, w Charcicach pod Poznaniem i w Przasnyszu. Ciągle, choć nieregularnie, chodzę na spotkania AA, mam swoich terapeutów. Od dłuższego czasu jestem na etapie zatrzymania i chcę w nim pozostać jak najdłużej" - powiedział "Dużemu Formatowi".

Witold Dębicki zdaje sobie sprawę z tego, że do końca życia będzie alkoholikiem. Wie, że tylko od niego zależy, czy pozostanie trzeźwy, czy znów stoczy się na dno: "Alkoholizm to podstępna choroba duszy i ciała, śmiertelna i nieuleczalna" - twierdzi.

Aktor nie pije już prawie dwie dekady i... jest mu z tym bardzo dobrze. Niedawno, bo 3 maja Witold Dębicki świętował 80. urodziny.

Zobacz też:

Witold Dębicki: Życie z jedną niewiadomą

Ewa Kasprzyk w żałobie. Spływają kondolencje z całej Polski!

Matura 2023. Biologia i język rosyjski na poziomie rozszerzonym. Rozwiązania w Interii

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama