Władysław Kowalski: Nie wstydzę się syna geja
Gdy aktor Władysław Kowalski dowiedział się, że jego syn jest gejem, nie odwrócił się od niego. Wspiera go, choć nie chce mówić, jak dużo go to kosztowało.
"Syn nauczył mnie, jak ważne jest być sobą. Władysław, ojciec geja" - taki napis przeczytać można na billboardach, które w marcu pojawiły się w pięciu miastach Polski. Po tym, jak Władysław Kowalski (77 l.) i jego syn Kuba (32 l.) wzięli udział w akcji społecznej "Rodzice, odważcie się mówić", której celem jest pokazanie, że dziecko o orientacji homoseksualnej nie jest tematem tabu, w świecie show-biznesu zawrzało.
Wielu zastanawiało się, dlaczego wybitny aktor zdecydował się zostać twarzą kampanii?
"Zrobiłem to dla Kuby, ale także dla siebie" - zdradza Kowalski w marcowym numerze "Pani". Syn wtrąca żartem, że taty nie trzeba było tak znowu namawiać.
"Sprawa normalnego traktowania osób homoseksualnych jest w Polsce wciąż nierozwiązana i nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej. Jeśli się o tym mówi, to wyłącznie źle" - dodaje Kowalski senior.
Kuba jako student krakowskiej PWST nie odważył się ujawnić swojej orientacji. Zdecydował się na ten krok 12 lat temu w wywiadzie dla dwumiesięcznika "Replika", wydawanego dla środowisk lesbijsko-gejowskich.
"Na pewno było mi łatwiej się wyoutować, mając rodziców, którzy są aktorami" - tłumaczy, podkreślając, że mimo wszystko było to dla niego trudne doświadczenie.
"Mam brata, który jest hetero, ma córkę i żonę. Nie mogę powiedzieć, że jestem nieakceptowany, ale nie mogę też powiedzieć, że nie widzę, że w moim przypadku jest inaczej. W dużej mierze to zostało przerobione".
Przyznaje, że przychodził do domu z pierwszym, drugim, trzecim chłopakiem i nie było to nigdy tematem tabu. Do sytuacji idealnej brakowało jednak dużo.
"Myślę, że mój ojciec miał trochę inne podejście do homoseksualności, zanim ja się wyoutowałem, na pewno trochę go to zmieniło" - mówi Kuba.
Przyjaciele rodziny nie są zdziwieni decyzją aktora. Jest ideałem ojca, czułym, odpowiedzialnym. Późno nim został, ale było to ojcostwo z wyboru.
"Byłem już po czterdziestce i miękłem na widok dzieci" - wspomina. Po rozwodzie z Elżbietą Kępińską związał się z Moniką Sołubianką, która po tragicznej śmierci męża została sama z synkiem Maćkiem.
Po 3 latach urodził się Kuba. Niedawno aktor wyznał: "Wychowaliśmy dwóch wspaniałych chłopców, dzisiaj już mężczyzn. To nas kosztowało wiele starań i wysiłku, żeby ich dzieciństwo było szczęśliwe".
Obaj pokończyli dobre szkoły. Obaj mają francuską maturę. Maciej jest biznesmenem, Kuba skończył sinologię, zna kilka języków, został reżyserem teatralnym. Obaj na życiowy start dostali od ojca mieszkanie. Obecnie życie rodziny toczy się spokojnym rytmem.
"Musieli do tego dojrzeć, zrozumieć, zaakceptować" - mówi znajoma pary. Aktor jest dumny z synów i wnuczki Helenki, córki Maćka, na punkcie której oszalał. "Chociaż nie lubi tańczyć, ostatnio zobaczyłam, jak razem pląsają" - śmieje się żona aktora.