Włodarczyk rzucił imprezy dla żony?
Karen, żona Marka Włodarczyka, jest niemiecką aktorką. Na stałe mieszka w Hamburgu. Jak znosi ciągłe doniesienia o alkoholowych wybrykach męża w Polsce?
Nie da się ukryć, że 55-letni Marek Włodarczyk lubi się zabawić. Nocne kluby, warszawskie imprezy i dużo alkoholu - to jest to, czym aktor żył przez ostatnie lata. Teraz jednak postanowił trochę przystopować... Dlaczego?
W rozmowie z magazynem "Świat & Ludzie" Włodarczyk przyznaje, że do zmiany stylu życia zmusiły go właśnie artykuły z pism plotkarskich. Jak mówi, ograniczył imprezy, żeby nie dawać powodów do pisania o nim.
Pan Marek od dłuższego czasu nie mieszka z żoną, niemiecką aktorką Karen, która pracuje w Hamburgu. Związek na odległość niezwykle łatwo jest zniszczyć, a prasowe rewelacje na temat jednego z małżonków z pewnością nie pomagają w podtrzymywaniu uczucia.
Aktor sam przyznaje, że życie w nieustannej rozłące jest trudne: "Różnie to jest. Najcenniejsze bywa to, że jestem panem swojego czasu, ale tęsknię za powrotem do domu, gdzie czeka na mnie rodzina. Bo mój dom jest tam, gdzie jest Karen i dzieci" - mówi.
Nie zdecydował się jednak na przeprowadzkę z rodziną, bo tylko w Polsce ma szansę realizować się zawodowo.
Nowe, spokojniejsze życie Włodarczyk rozpoczyna bez papierosów:
"Zadziwiające jest to, że nie ciągnie mnie do palenia. Kiedyś nie wyobrażałem sobie wypicia drinka bez papierosa, ale teraz dziwię się sobie, że kiedyś w ogóle mogłem palić" - mówi. Jak widać, z alkoholem nie zamierza się rozstawać.