Reklama
Reklama

"Włosy Magdy Gessler szurały po garnkach"

Szef lubelskiego sanepidu uważa, że Magda Gessler podczas wizyty w jednej z restauracji - na właścicielach której nie pozostawiła suchej nitki - złamała podstawowe zasady sanitarne.

Znana restauratorka i "Kuchenne rewolucje" TVN-u gościły niedawno w lubelskim "Jesz Burgerze" (emisja 11 września). Podczas swojej wizyty Gessler stwierdziła, że podawana tam kukurydza jest spleśniała, a mięso z hamburgera śmierdzi trupem. Widzowie mogli zobaczyć, jak pani Magda ostentacyjnie wypluwa pokarm przed kamerą.

Jej wizytą w restauracji zajął się "Dziennik Wschodni", który o opinię poprosił Pawła Policzkiewicza, dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.

Jego zdaniem kobieta z takimi, w żaden sposób nie zabezpieczonymi włosami, nie powinna zostać wpuszczona na zaplecze restauracji, tymczasem w programie widać było, jak jej włosy "szurają wręcz po garnkach".

Reklama

Wątpliwości budzą także ręce restauratorki. Policzkiewicz nie widział, by Gessler je w ogóle myła, a będąc na zapleczu lokalu ma obowiązek zrobić to za każdym razem, kiedy przechodzi z jednego pomieszczenia do drugiego.

Szef sanepidu wątpi również w to, by mogła ona wykryć w kukurydzy pleśń: "To wręcz niemożliwe" - podkreśla na łamach "DzW". Podobnie wykrycie, czy mięso jest z padliny czy nie: "To wcale nie jest łatwe" - dodaje.

"Skoro pani Gessler uważa się za takiego fachowca, nie powinna takich rzeczy robić" - mówi.

Właściciel restauracji zaznacza, że mięso jest zawsze świeże, a Gessler już wchodząc, wiedziała, że wypluje hamburgera przed kamerą. "Myślę, że pani Magda nie poradziła sobie z problemami, które mamy".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Magda Gessler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama