Wnuk Violetty Villas został odrzucony przez sławną babcię. Jak dziś wygląda i co robi Maciej Gospodarek?
Maciej Gospodarek - jedyny wnuczek Violetty Villas - miał szesnaście lat, gdy dowiedział się, że babcia nie chce go znać... "Poczułem się odrzucony, oszukany i skrzywdzony" - wyznał po latach.
Maciej był wielką miłością babci... Gdy pod koniec życia Violetta Villas dowiedziała się, że jej jedyny wnuk został ojcem, przyznała w wywiadzie, że za nim tęskni i że bardzo chciałaby poznać prawnuczkę Anię.
"Pamiętam Maćka, jak był mały. Uczyłam go pacierza, uczyłam go śpiewać. Chętnie zobaczę wnuka, zapraszam go z córką i żoną do siebie. Niech przyjadą do babci. Drzwi są otwarte" - powiedziała diwa "Życiu na gorąco".
Maciej Gospodarek odziedziczył po Violetcie wielki głos, ale nigdy nie miał śmiałości, by zaprezentować publicznie, że potrafi śpiewać. "Matka uczyła go tych swoich charakterystycznych pisków. Maciek do dziś je pamięta" - stwierdziła synowa diwy w wywiadzie dla "Faktu".
Wnuk Villas Villas był już studentem Politechniki Warszawskiej, gdy znajomy jego ojca namówił go, aby zgłosił się do Elżbiety Zapendowskiej i poddał się jej ocenie. Maciek spotkał się z nią za kulisami Teatru Roma. Usłyszał wtedy, że ma niezły głos, ale musiałby bardzo dużo i bardzo ciężko pracować, aby zrobić z niego użytek. Słowa specjalistki od emisji głosu zniechęciły go do śpiewania, zwłaszcza że zdał sobie sprawę, iż - jako wokalista - na wykonywaniu piosenek z repertuaru babci raczej kariery nie zrobi.
"Wiem, że byłbym porównywany do Violetty. Nie jestem na to gotowy. I chyba nigdy nie będę" - wyznał Bohdanowi Gadomskiemu z "Angory".
Maciej tak naprawdę wcale nie chciał pójść w ślady swej sławnej babci. Od najmłodszych lat pociągały go przedmioty ścisłe, po maturze zdecydował się studiować automatykę. Po ukończeniu Politechniki Warszawskiej dostał posadę eksperta ds. inżynieringu w polskim oddziale znanej międzynarodowej spółki technologicznej.
Dziś Maciej Gospodarek pracuje jako Control Systems Engineer w firmie zajmującej się produkcją i sprzedażą urządzeń i narzędzi zabezpieczających zasoby IT oraz kompleksowym wsparciem w zakresie cyberbezpieczeństwa. O śpiewaniu już dawno zapomniał...
Maciej urodził się w momencie, gdy Violetta Villas była gwiazdą stołecznego Teatru Syrena, w którym - po powrocie z Ameryki - występowała w stworzonej specjalnie dla niej widowiskowej rewii "Violetta". Mieszkała wtedy w willi w Magdalence...
"Codziennie jeździłem do matki i spędzałem u niej całe dnie. Harowałem u niej. W dodatku pełniłem rolę kierowcy i organizatora jej koncertów. Na szczęście miała wtedy bardzo dobry okres w swoim życiu" - wspominał Krzysztof Gospodarek, syn diwy, w rozmowie z "Na Żywo".
Violetta Villas bardzo lubiła swoją synową. Kiedy dowiedziała się, że Małgosia jest w ciąży, zaproponowała, by razem z Krzysztofem zamieszkała u niej w Magdalence.
"Dała nam pół swojego domu. Była w świetnej formie. Można było z nią normalnie rozmawiać, zaczęli do nas przyjeżdżać goście, fani mamy. Otworzyła się na świat i ludzi, a my bardzo się z tego cieszyliśmy" - opowiadał syn Villas na łamach "Na Żywo".
Wnuka Violetta traktowała jak... maskotkę. Kochała go i rozpieszczała. Maciej po latach przyznał, że była naprawdę fajną babcią. Jego ojciec potwierdził to w obszernym wywiadzie dla "Faktu".
"Nie chciała, żeby Maciek nazywał ją babcią. Wolała, że mówił do niej po imieniu. Bardzo się nim interesowała, opowiadała mu bajki śląskie, te same, które słyszała kiedyś od swojej mamy. Razem oglądali filmy, razem zajmowali się zwierzętami" - wyznał.
"Ona uwielbiała horrory i oglądała je z małym Maćkiem. Kiedy zasypiał, przykrywała go kocykiem i dalej oglądała" - dodał.
Niestety, nadszedł moment, kiedy Violetta przestała dogadywać się z synem i synową. Krzysztof i Małgorzata wyprowadzili się z Magdalenki...
"Wtedy wszystko zaczęło iść w złym kierunku. Osaczyli ją niewłaściwi ludzie, rozszarpali ją pseudo-przyjaciele i ci, którzy na niej zarabiali. Krzysiek nie akceptował wielu rozwiązań, które ona forsowała na siłę. Nie chciał podporządkować się jej fanaberiom. Od początku walczył ze sforą psów, która była przy niej..." - powiedziała synowa diwy w wywiadzie dla "Angory".
W końcu Violetta Villas zerwała kontakt z synem i synową. Wciąż jednak nieźle dogadywała się z wnukiem.
Po wyprowadzce z Magdalenki Maciek często dzwonił do babci, ale w ogóle u niej nie bywał. Nie chciała, żeby przyjeżdżał. Stosunki z najbliższymi Violetta definitywnie zerwała tuż przed Wielkanocą 1998 roku.
"W Wielką Sobotę pojechałem z Maćkiem do Magdalenki ze święconką dla mamy. Długo czekaliśmy przed furtką, by ktoś nam otworzył. W końcu wyszła do nas 'opiekunka' Violetty. Powiedziała, że matka nie chce mnie znać, że wyrzeka się mnie i nie chce mnie widzieć. Twierdziła, że Violetta kazała jej przekazać mi, żebym nie przyjeżdżał do Magdalenki i nie dzwonił" - powiedział syn Villas w rozmowie z "Rewią".
Maciej Gospodarek był wtedy nastolatkiem, wchodził w dorosłość, przeżywał swą pierwszą miłość. Było mu bardzo przykro, że babcia przestała odbierać telefony od niego.
"Brakowało mi jej, ale kiedy jako rodzina zostaliśmy przez nią odrzuceni, stanąłem po stronie ojca. Czułem się przez nią odrzucony, oszukany i skrzywdzony" - stwierdził po śmierci Violetty Villas w poświęconym jej odcinku programu "Uwaga. Kulisy sławy".
Dziś Maciej nie chce już rozmawiać z dziennikarzami o babci. Ma czterdzieści lat, dobrą pracę, rodzinę, która jest dla niego najważniejsza. Z niecierpliwością czeka na film o Violetcie, który powstaje na podstawie wspomnień jego ojca.
Zobacz też:
Wiemy, kto zagra Violettę Villas. Nie Margaret ani Urbańska
Opiekunka Villas w końcu trafiła za kratki
Janachowska chwali księży. Mówi, jak obeszła zakaz w kościele