Wnuk Zbigniewa Wodeckiego poszedł jego śladami. Wróżono mu wielką karierę, a nagle stało się to
Rodzina Zbigniewa Wodeckiego chętnie przypomina ludziom o piosenkach artysty i regularnie wspomina spędzone z 67-latkiem chwile. Choć najwięksi fani z przyjemnością zapoznają się z wywiadami bliskich artysty i obserwują działania fundacji jego imienia, jednocześnie mało kto wie, że w rodzinie muzyka znalazły się osoby szukające swojego miejsca w show-biznesie. Odnalazł się w nim nawet wnuk gwiazdora, Leo Stubbs. Wprawdzie w ostatnich latach o nim cicho, jednak niektórzy liczą, że jeszcze powróci do świata mediów...
Zbigniew Wodecki w ciągu swojego 67-letniego życia doczekał się trójki dzieci: Joanny, Katarzyny i Pawła. Choć muzyk angażował się w wychowywanie, przez liczne obowiązki nie miał wiele czasu dla najmłodszych. Mówiło się nawet, że dzieci częściej słyszały jego wykonanie "Pszczółki Mai" w telewizji niż na żywo.
Mimo wszystko Zbigniewowi udało się przekazać potomkom rodzinne wartości i doczekał się piątki wnucząt. W programie "Zacisze gwiazd" z dumą pokazywał je widzom. Wśród dzieci obecnych na nagraniu znalazł się m.in. Leo Stubbs, syn Katarzyny Wodeckiej-Stubbs i anglika Nigela Stubbsa.
Chłopiec urodził się w 2004 roku, więc dziś ma już 20 lat. Od młodości grał na saksofonie i zdobywał doświadczenie w filmowym świecie - użyczył głosu w "Piratach z Karaibów: Zemście Salazara". W 2017 roku wystąpił też w krakowskim Teatrze Bagatela, a w 2018 zagrał w filmie "Dzień czekolady".
Od tamtego czasu niewiele wiadomo na temat życiorysu dorosłego wnuka wielkiego muzyka. Chłopak bardzo dobrze chroni swoją prywatność. Pozostaje nadzieja, że jeśli zdecydował się na studia, w ich trakcie lub po ukończeniu, pochwali się obraną życiową drogą. Fani Zbigniewa z pewnością chcieliby dowiedzieć się, jaka spotkała go przyszłość.
Jedno jest w tym wszystkim pewne - Leo na pewno może liczyć na rodzinę, która wspiera się od lat. Sam Zbigniew był świadom, że bez żony Krystyny i bliskich jego sukces nie byłby możliwy. Jak wspominał w rozmowie z "Życiem na gorąco" znajomy Wodeckich:
"Zawsze była dla niego najważniejsza. Bez względu na wszystko i wszystkich za każdym razem wracał do Krystyny. Dom, tworzony przez żonę dawał mu poczucie szczęścia".
Nawet po latach jej zaangażowanie w to, by kariera męża mogła trwać, a dzieci nadal pozostawały pod najlepszą opieką, jest bardzo doceniana przez środowisko muzyczne i nie tylko.
Córka Katarzyna Wodecka-Stubbs nie ukrywa, że Wodecki, choć często nieobecny, był bardzo dobrym ojcem i dziadkiem. Zawsze mogli liczyć na jego wsparcie.
"Codziennie rozmawiał z nami przez telefon. Dzwonił do domu i przyjaciół. Obdzwaniał wszystkich. Na samotność też sobie pozwalał, ale na krótko, bardzo szybko wracał do ludzi" - mówiła w rozmowie z "Faktem".
Córka wyjawiła, że Zbigniew w domowym zaciszu nosił ich na barana, robił fikołki i lubił się bawić, ale wolał ich jednak, jako dorosłych ludzi. Wnuki za to rozpieszczał na wszelkie sposoby.
Dziś córka nadal czuje więź z ojcem. Jak podkreśliła, jest obecny w różnych sytuacjach:
"Ja takie znaki widzę. Zawsze na naszych koncertach jest pogoda, nic się nie zepsuło. Widać, jesteśmy pod dobrą opieką".
Czytaj też:
Mateusz Ziółko zrobił furorę jako Wodecki. Jednego nie może odżałować...
Maryla Rodowicz na wzruszającym zdjęciu ze Zbigniewem Wodeckim: "cudowni"
Olga Bończyk szczerze o Zbigniewem Wodeckim. "Był mocno zmęczony"