Wodecki: Powódź pokrzyżowała mu plany
Zbigniew Wodecki (60 l.) tegoroczne wakacje chciał spędzić wraz z rodziną w domku pod Krakowem, zlokalizowanym na malowniczej skarpie. Niestety, powódź pokrzyżowała jego plany.
Jak pisze magazyn "Świat&Ludzie", po wiosennych powodziach posiadłość artysty "stanęła" na skraju urwiska. Wystarczy jedna większa ulewa, by jego dom w podkrakowskich Winiarach runął w dół.
- Rzeka Raba mocno podmyła skarpę, na której stoi mój dom, a od tego już tylko mały krok do zawalenia - tłumaczy muzyk w rozmowie z tygodnikiem. - Ostatnio cudem ocalał, ale każdy następny deszcz może oznaczać jego koniec.
Pan Zbigniew wyruszył do Winiar, gdy okazało się, że cała okolica znajduje się w strefie zagrożenia powodziowego. Żywioł był jednak szybszy i zanim muzyk dojechał, woda zdążyła dokonać strasznych spustoszeń.
- Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Moi sąsiedzi stracili dorobek całego życia - opowiada. Szczęśliwie powódź oszczędziła dom wokalisty. Zniszczone zostały jedynie uprawy. - Moje straty są żadne w porównaniu z tymi, jakie ponieśli mieszkańcy w okolicy - mówi Wodecki.
Dom artysty, mimo że nie jest duży i ma już swoje lata, posiada niepowtarzalny klimat. Zwykle muzyk przyjeżdża do Winiar, gdy tylko poczuje wiosnę. Wtedy może całymi dniami przesiadywać z rodziną w ogrodzie. Tam, pośród zieleni, drzew, krzewów i równo przystrzyżonej trawy, familia Wodeckich czuje się jak w raju.
- Panuje tu taki spokój, że nie chciałem odgradzać się od sąsiadów - podkreśla. Pan Zbigniew, stojąc przed domem i patrząc na płynącą Rabę, uwielbia grać na skrzypcach. W Winiarach komponuje mu się najlepiej. Właśnie zaczął pracę nad pierwszą od pięciu lat płytą, zatytułowaną "Platynowa". Ma nadzieję, że uda mu się stworzyć ją do końca w miejscu, które kocha.
PL
***
Nowy, 23 numer magazynu "Świat&Ludzie" w kioskach od 10 czerwca.