Wojciech Mann ostro krytykuje współczesne skecze. Nie zostawił suchej nitki na kabareciarzach
Wojciech Mann udzielił niedawno kontrowersyjnego wywiadu, w którym szczerze opowiedział o tym, jak zapatruje się na współczesną scenę kabaretową i twórców, którzy na niej występują. Chociaż wyłonił trzy – jego zdaniem – wybitne nazwiska, nie szczędził słów krytyki pod adresem satyryków i kabareciarzy. Wyjawił, czego nie potrafi znieść. Padły mocne słowa.
Wojciech Mann, który swego czasu był jedną z najbardziej znanych twarzy Telewizji Polskiej, od kilku lat pozostaje w cieniu. Prezenter i dziennikarz po latach pracy u publicznego nadawcy, porzucił stanowisko w 2012 roku, chociaż ze stacją współpracował już w latach 70. Zrezygnował również z prowadzenia audycji w Radiowe Trójce i skupił się na projektach mniejszego kalibru.
Obecnie można go usłyszeć m.in. w Radiu Nowy Świat, w którym prowadzi audycję "Poranna Manna". Występuje również w podcaście Onetu. Mann nie stroni ponadto od wywiadów. W minioną środę pojawił się na Kanale Zero, gdzie rozmawiał m.in. o współczesnych kabaretach, wspominając dawne czasy i krytycznie zestawiając je z tym, co obecnie możemy obserwować na scenie.
"W tym okresie, kiedy ja zaczynałem rozbawiać takie dzieci, jak pan, to były czasy inne i paradoksalnie wyprodukowały ogromne grono - ja się do niego nie pchałem - ludzi, których dowcip, poczucie humoru i umiejętność przekazania ruchem głowy, półsłowem, informacji podprogowej był doprowadzony do takiego wyrafinowania, że nie wiem, czy ktoś w tej chwili mógłby im dorównać" - wyjawił w wywiadzie.
Zdaniem prezentera winni temu zjawisku są nie tylko artyści, tworzący zabawne skecze, ale również odbiorcy. Ci podobno stali się dużo mniej wymagający, niż byli przed laty.
"Jak patrzę na dzisiejsze kabarety, to z bardzo nielicznymi wyjątkami — wyłączam. To jest dla mnie nie do zniesienia. Wtedy człowiek musiał uruchomić głowę. Próbować wykapować, o co tam chodziło" - satyryk przyznał szczerze.
Zdaniem Manna dawne nawyki odeszły w niepamięć, a "głupie piosenki" zawojowały sceny. Jakby tego było mało, nie wszystkie z nich są zrozumiałe dla publiczności, która nie zawsze potrafi wychwycić ukrytą w żarcie "aluzję" czy wyłonić właściwy przekaz.
"Publiczność, która dzisiaj nie najlepiej się kojarzy czasem, bo buja się na różnych festiwalach do głupich piosenek, a przedtem na tych samych scenach pojawiali się ludzie, którzy właśnie takie teksty wygłaszali i ta sama, starsza czy młodsza publiczność, kupowała to natychmiast. Rozumiała każdą aluzję, to było budujące — teraz to trochę zanika. Boję się, że z winy kiepskich autorów i kiepskich nadawców"— ocenił ze smutkiem.
Wojciech Mann przyznał jednak, że sam zdołał odnaleźć wśród współczesnych twórców kabaretowych kilka nazwisk, które godnie reprezentują fach. I co za tym idzie, wciąż potrafią go rozbawić.
"Jest paru ludzi, którzy mnie śmieszą — m.in. Robert Górski. To nie dlatego, że zrobił "Ucho prezesa", ale podoba mi się jako facet i jego wrażliwość. Bardzo go cenię. Śmieszy mnie Abelard Giza, Andrzej Poniedzielski" - wyjawił na koniec.
Zobacz też:
Wojciech Mann nie pozostawił suchej nitki na nowym show TVP. Mocne słowa
Nadzwyczajny powrót do "Szansy na sukces". To z nią Wojciech Mann święcił największe sukcesy
Wojciech Mann nagle ostro przemówił o Sierockim: "Nie rozpaczałbym, gdyby zniknął"