Wojciech Pokora nie znosił roli, która uczyniła go nieśmiertelnym. Przyznał to przed śmiercią...
Dokładnie pięćdziesiąt lat temu – na początku czerwca 1972 roku - padł pierwszy klaps na planie filmu „Poszukiwany, poszukiwana”, w którym niezapomnianą kreację stworzył Wojciech Pokora. Niewiele osób wie, że to nie on był głównym kandydatem do zagrania Stanisława Marii Rochowicza alias Marysi... Reżyser Stanisław Bareja chciał obsadzić w tej roli Jacka Fedorowicza lub Janusza Gajosa.
Na pomysł nakręcenia komedii "Poszukiwany, poszukiwana" Stanisław Bareja wpadł, gdy pewien producent torebek podkupił zajmującą się jego synem opiekunkę, a kolejne zatrudniane przez niego dziewczęta okazywały się bardziej "księżniczkami" niż pomocami domowymi.
"Znalezienie sprawnej i godnej zaufania osoby do pomocy w domu było niezwykle trudne" - powiedział Bareja w wywiadzie dla "Filmu".
Równie trudne, jak się okazało, było przekonanie cenzorów, że mężczyzna noszący damskie ciuszki i udający gosposię to nic nieprzyzwoitego. Jeszcze trudniejsze było znalezienie aktora, który zgodziłby się paradować przed kamerą w peruce i sukience...
Casting do roli adiunkta historii sztuki Stanisława Marii Rochowicza, który przeobraża się w Marysię, przypominał - jak twierdzi Maciej Replewicz, autor książki "Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła" - festiwal transwestytów. W końcu reżyser zdecydował się wybrać jednego z dwóch aktorów - Jacka Fedorowicza lub Janusza Gajosa, którzy w letnich sukienkach i butach na wysokim obcasie prezentowali się (przynajmniej na pierwszy rzut oka) wręcz zjawiskowo. Ponieważ na zdjęciach próbnych świetnie wypadł też Wojciech Pokora, reżyser castingu wpisał go na listę rezerwowych, mimo sprzeciwu aktora. Pokora miał akurat wykupione wczasy w Bułgarii i nie zamierzał z nich rezygnować dla jakiejkolwiek roli.
Jako pierwszy z rywalizacji o zostanie Marysią odpadł Jacek Fedorowicz dysponujący zarostem odrastającym na twarzy dosłownie chwilę po goleniu. Janusz Gajos okazał się z kolei zbyt atletycznie zbudowany i przez to kompletnie niewiarygodny w kobiecym wydaniu.
"Bareja zaczął nas nachodzić... Przychodził przez kilka tygodni, w końcu miałam już dość tych wizyt. Powiedziałam mężowi: "Ja tego dłużej nie wytrzymam. Błagam cię, zagraj w tym filmie, bo przecież ten chłop nas zadręczy. Ja ci nawet pożyczę moje sukienki". I wtedy się zgodził" - wspominała Hanna Pokora w rozmowie z autorem książki "Z Pokorą przez życie".
Już po pierwszym dniu zdjęciowym Wojciech Pokora oświadczył żonie, że "Poszukiwany, poszukiwana" będzie... porażką.
"Byłem wściekły, że muszę to nakręcić. Bareja jednak tak mnie osaczył, że nie miałem innego wyjścia. Od razu wiedziałem, że to będzie jednak wielka klapa" - opowiadał po latach w wywiadach, przyznając, że nigdy w życiu nie pomylił się tak bardzo w ocenie filmu, w którym grał, jak wtedy.
Hanna Pokora, jak obiecała, przekazała mężowi swą ulubioną perukę (ukochany przywiózł ją jej z Ameryki) i kilka sukienek. Zgodziła się też zagrać w "Poszukiwanym, poszukiwanej", o czym aktor dowiedział się dopiero, gdy spotkał ją na planie.
"Bareja zdecydował, poza moją wiedzą, że wpuści na plan Hanię. Ubrał ją w biały fartuch i zrobił z niej moją filmową asystentkę w muzeum" - potwierdził Wojciech Pokora na kartach książki "Z Pokorą przez życie".
Wojciech Pokora do końca swych dni (zmarł 4 lutego 2018 roku) wspominał, że granie Marysi było dla niego gehenną.
"Kręciliśmy codziennie od szóstej rano do ósmej wieczorem. Nieustannie w damskich ciuchach. Coś okropnego!" - czytamy w wywiadzie-rzece, na udzielenie którego kilka lat przed śmiercią namówił go Krzysztof Pyzia.
Po premierze filmu życie Wojciecha Pokory i jego rodziny zmieniło się w piekło. Przez kilka lat ludzie dzwonili do niego (numer znaleźć można było w książce telefonicznej) z propozycjami pracy dla... Marysi.
"Musieliśmy trzy razy zmieniać numer telefonu. Nieustannie też dzwonił domofon. Jak ktoś wracał z nocnej zabawy i przechodził obok naszego domu, to czuł się w obowiązku zadzwonić i zapytać o Marysię". A na ulicy ludzie krzyczeli za mną: "Te, Maryśka, zupa ci kipi!". Istny koszmar" - opowiadał w "Z Pokorą przez życie".
Wojciech Pokora twierdził, że w świadomości widzów nigdy nie przestał być Marysią, a po każdej powtórce filmu w telewizji zainteresowanie nim jako gosposią nasilało się. A jednak to właśnie rola w "Poszukiwanym, poszukiwanej" uczyniła go nieśmiertelnym!
Komedia Barei do dziś, choć powstała pół wieku temu, należy do najchętniej oglądanych polskich filmów i bawi kolejne pokolenia Polaków.
Zobacz też:
"Rolnik szuka żony". Nie żyje Krzysztof, który poślubił Bogusię. Miał 56 lat
Tak teraz wygląda grób Krzysztofa Krawczyka. Znacznie różni się od tego sprzed kilku miesięcy...