Wojciech Szczęsny jednak nie zrezygnuje z kariery. Żona nie powstrzymała się od komentarza
Choć Wojciech Szczęsny jeszcze niedawno zapowiadał zakończenie kariery i skupienie się na rodzinie. Teraz już wiadomo, że jednak nie zejdzie z murawy i spróbuje swoich sił w drużynie FC Barcelona. Na wieści zareagowała już jego żona... Marina Łuczenko-Szczęsna postanowiła krótko skomentować zamieszanie i jasno dać do zrozumienia, co myśli o całej sytuacji. Zaskoczeni?
W połowie sierpnia ludźmi wstrząsnęła informacja o nagłym zakończeniu kariery Wojciecha Szczęsnego. Fani dziękowali mu za lata spędzone na murawie, aż tu nagle... Wojciech postanowił dołączyć do FC Barcelony.
Marina Łuczenko-Szczęsna nie wydaje się być obrażona na swojego ukochanego. Choć sam zapewniał, że teraz skupi się na rodzinie - w końcu niedawno małżonkom urodziło się drugie dziecko - wokalistka widocznie rozumie, że jeszcze nie nadszedł czas, by zrezygnować ze sportowych wyzwań.
Marina Łuczenko na swoim Instagramie udostępniła informacje o zatrudnieniu męża w nowej drużynie i dodała emoji wyrażającą zakochanie. W ten sposób dala do zrozumienia, że trzyma stronę Wojciecha i akceptuje jego decyzję.
Choć wydawać by się mogło, że ta nagła zmiana zdania spotka się także z zachwytem ze strony polskich zawodników, o świętowaniu nie ma mowy.
"Z tego, co słyszymy, transfer raczej odbędzie się po cichu. Nie zostanie zorganizowana żadna konferencja prasowa. Golkiper przejdzie badania w lokalnym ośrodku medycznym, parafuje kontrakt, spotka się z prezesem Joanem Laportą i od razu zabierze się do pracy" - podaje strona Meczyki.
W tej sytuacji aż trudno uwierzyć, że zaledwie kilka tygodni temu piłkarz tak pisał na swoim Instagramie:
"Dałem grze 18 lat mojego życia, każdego dnia, bez wymówek. Chociaż moje ciało jest gotowe na kolejne wyzwania, to serce już nie. Czuję, że teraz nadszedł czas, aby poświęcić całą moją uwagę mojej rodzinie - mojej wspaniałej żonie Marinie i naszej dwójce pięknych dzieci Liamowi i Noelii. Dlatego postanowiłem odejść z zawodowego futbolu".
Temat kontynuował w programie "Pytanie na śniadanie":
"Nie jestem gotowy na nowe wyzwania, na przeprowadzki. Nie chcę być narażony na logistykę z przeprowadzką, z nowym miejscem. Nie chcę niczego robić na siłę. Jest mi dobrze w tym miejscu, w którym jestem i już piłka mi nie jest do szczęścia potrzebna".
No cóż, wygląda na to, że w sercu Wojciecha jednak znalazło się miejsce zarówno na rodzinę, jak i grę w nowej drużynie...
Czytaj też:
Nie do wiary czym zajął się Szczęsny na "emeryturze". Namówił nawet Marinę
Marina Łuczenko może zostać "drugą Lewandowską". Hiszpańskie media już wszystko wiedzą