Wojciech Szczęsny poruszony dopingiem Polaków. Tego się nie spodziewał

Wojciech Szczęsny chyba najmocniej zapracował na awans polskiej reprezentacji do do 1/8 finału Mistrzostw Świata w Katarze. Obroniony przez niego rzut karny w wykonaniu Leo Messiego dodał biało-czerwonym skrzydeł do walki o wyjście z grupy. W meczu z Argentyną niejednokrotnie ratował nasz zespół przed utratą kolejnych bramek. Błędy, które popełniali obrońcy mogły nas sporo kosztować, gdyby nie spostrzegawczość i szybkość Wojciecha Szczęsnego. Zaraz po zakończonym spotkaniu z Argentyną, bramkarz udzielił wywiadu, w którym w typowy dla siebie, humorystyczny sposób podsumował mecz.

"Było ciężko, bo graliśmy z zespołem z nie naszej półki, który może sobie trzymać piłkę przez 90 minut i nie pozwolić nam jej powąchać. Fajnie jest grać z takimi zespołami, raz na sto się wygra, dzisiaj nie udało się, ale chyba pierwszy raz w życiu się cieszę z przegranej. Cała moja rodzina siedzi teraz w Warszawie, oglądają wszyscy razem, moja mama, moja żona, mój synek. Kocham cię, Liamku. Tata nie wraca do domu" - mówił w rozmowie z Telewizją Polską bramkarz polskiej reprezentacji.

Wojciech Szczęsny tak dobrze spisuje się na Mundialu, że drugi bramkach polskiej reprezentacji, Kamil Grabara nie może nawet marzyć o zajęciu jego miejsca. Były chłopak Poli Lis prawdopodobnie jeszcze długo będzie grzał ławkę rezerwowych. Niemniej jednak, udział w tak dużej imprezie z pewnością będzie dla niego cennym doświadczeniem, które zaowocuje w przyszłości.

Już 4 grudnia zespół pod wodzą Czesława Michniewicza zmierzy się z Francją. Mecz na pewno nie będzie należał do prostych, bowiem Francuzi znajdują się zaledwie o jedno miejsce niżej niż Argentyna w rankingu FIFA. Wszyscy pokładają jednak wielkie nadzieje w Wojciechu Szczęsnym i wierzą, że i tym razem stanie na wysokości zadania. 

Wojciech Szczęsny, podobnie jak cała reprezentacja Polski w każdym meczu może liczyć na wspaniały doping ze strony kibiców. Cały kraj przed telewizorami śledzi zmagania biało-czerwonych na Mundialu w Katarze. Najwierniejsi kibice przyjechali nawet na miejsce i nie bacząc na podłe warunki, które oferują im organizatorzy, z zapałem zagrzewają do boju kadrę Czesława Michniewicza.

Marina Łuczenko-Szczęsna ze względu na plany zawodowe i zbliżającego się "Sylwestra marzeń" TVP nie była w stanie towarzyszyć mężowi w Katarze. Piosenkarka wraz z dziećmi i przyjaciółmi znalazła jednak inny sposób na to, aby dopingować męża. Celebrytka już od paru dni chwali się zagrzewającym do boju hitem "This is the Moment".

Oprócz tego, na jej instastory niedawno mogliśmy zobaczyć poruszające nagrania, na których kibicowała swojemu mężowi. Wojciech Szczęsny jest zachwycony tym, jak wielka jest skala wsparcia. W najnowszym wpisie na Instagramie szczerze podziękował za wszystkie ciepłe słowa.

"Dziękuję wszystkim za wsparcie, a w szczególności mojej wspaniałej rodzinie @marina_official i synkowi" - napisał bramkarz polskiej reprezentacji w mediach społecznościowych.

Nie przestajemy trzymać kciuków!

Zobacz też:

Katarzyna Cichopek została sama. Kurzajewskiego zabrakło w tak ważnym dniu

Marina Łuczenko-Szczęsna nie chce być jak Lewandowska? Niebywałe, jak ją podsumowała

Wystawili księżną Kate i księcia Williama do wiatru. Wyjazd do USA okazał się wielką klapą