Wojciechowska musi zeznawać na policji. Jednoznacznie odniosła się do zarzutów [POMPONIK EXCLUSIVE]
Znana podróżniczka i działaczka Martyna Wojciechowska (48 l.) w najnowszym wywiadzie dla Pomponika udzieliła informacji na temat zarzutów, które padły pod adresem jej fundacji. Jak wyjaśniła, od zawsze jest przyzwyczajona do tego, że walka o coś ważnego będzie mieć przeciwników, a samą aferę uważa za odciąganie uwagi od prawdziwego problemu.
Martyna Wojciechowska w najnowszym wywiadzie z dziennikarzem Pomponika zwróciła uwagę na to, że mamy w Polsce niewielu ponad 500 psychiatrów dla najmłodszych, a mimo to problem jest lekceważony. Jak podróżniczka podkreśla: uczymy najmłodszych tego, jak postępować w momencie konieczności udzielenia pierwszej pomocy - ale jednocześnie nie podkreślamy, jak ważna jest wewnętrzna strefa, która często pozostaje bez opieki.
"500 psychiatrów dziecięcych na 38-milionowy kraj, wiemy, że to jest za mało. Jesteśmy w stanie to zmienić szybko? Nie, nie ma cudów. Nie powinniśmy skupiać się na tym, czego nie mamy. Powinniśmy skupić się na tym, co możemy zmienić: na systemie wczesnego reagowania, rozpoznawaniu symptomów pierwszych oznak kryzysu psychicznego, który pojawia się u młodego człowieka lub dorosłego". Martyna podkreśliła, że u dzieci są szczególnie ważne - problemy rozwijają się "dynamiczniej" i prowadzą do licznych tragedii.
"Kiedy mówisz komuś, że masz raka, to dostajesz słowa współczucia, wszyscy wyrażają gotowość do niesienia pomocy, za to, kiedy ludzie przyznają się, że mają choroby natury psychicznej... nie wiemy, jak rozmawiać, reagować. To temat wstydliwy, tabu, coś, co zostawiamy dla siebie - niesłusznie".
Martyna podkreśliła, że w niektórych rejonach kraju czeka się nawet ponad rok na wizytę u psychiatry. UNAWEZA Foundation, czyli fundacja Martyny Wojciechowskiej pracuje nad programem profilaktycznym, mającym na celu zmienienie tematu tabu w taki, o którym można mówić otwarcie, bez wstydu.
Podróżniczka zainicjowała akcję "Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym", która ma zostać przeprowadzona w szkołach. Projekt nie spodobał się Rzecznikowi Praw Dziecka, który wypomniał m.in. nieumieszczenie informacji o braku jasnej informacji o partnerze strategicznym akcji, którym jest TikTok. Dziennikarz zapytał, co Martyna uważa o zarzutach.
"Naukowcy ostrzegają, że już dzisiaj TikTok ma zatrważająco duży wpływ na zachowanie młodych, którzy zaczęli postrzegać rzeczywistość przez pryzmat bezwartościowych, a nawet groźnych narracji narzucanych przez tę aplikację, co prowadzi do niezwykle niebezpiecznych uzależnień behawioralnych dzieci i młodzieży" - podkreślił rzecznik w swoim oświadczeniu.
Jak sytuację skomentowała Martyna Wojciechowska? W rozmowie z Pomponikiem wyznała, że nie marnuje na ten temat czasu i energii.
"Życie. Nie zastanawiam się nad tym, jakie mam kłody pod nogami, tylko robię swoje. Muszę zeznawać na policji zgodnie z zarzutami, które są pozbawione sensu i wyssane z palca. Nie mają żadnego oparcia merytorycznego. Szkoda czasu i energii, bo wszystkim nam to zajmuje mnóstwo czasu. Nie mam wątpliwości, że to jest forma odciągania uwagi od tego, że nasze dzieci są w trudnej sytuacji i tym się powinniśmy zająć w pierwszej kolejności. Nie ma mojej zgody na to, by odwracać uwagę od realnego problemu".
Martyna podkreśliła, że przyzwyczaiła się do tego, że gdy robi coś przynoszącego zmianę, nie zastanawia się nad kosztami - spodziewa się, że każde ważne działanie będzie mieć przeciwników.
Czytaj też:
Wielkie szczęście Wojciechowskiej po rozwodzie z Kossakowskim. Jest zakochana i to nie plotka
Kossakowski po rozwodzie z Wojciechowską przekazał nowe wieści o sobie
Wojciechowska podzieliła się z fanami wstrząsającym wyznaniem. Lekarz nie wahał się ani chwili