Wojciechowska w taką pogodę pojechała nad polskie morze. W komentarzach nie gryzą się w języki
Martyna Wojciechowska (49 l.) ma już niemal pięć dych na karku, ale dalej potrafi odnaleźć w sobie dziecięcą radość. Laureatka licznych nagród za działalność dziennikarską, społeczną i reporterską zaledwie wczoraj podzieliła się z fanami kolejnym wyjątkowym przeżyciem. Oto szczegóły.
Martyna Wojciechowska wiele przeszła. Choć wydawało się, że podróżniczka jest szczęśliwa, zaledwie przez trzy miesiące tworzyła małżeństwo z Przemysławem Kossakowskim. Widzowie serii "Kobiety na krańcu świata", którzy mówili, że to najlepiej dobrana para w polskim show-biznesie, z trudem zaakceptowali taki stan rzeczy. Podróżniczka również ciężko zniosła życiową zmianę.
Czas wszystko zmienił. Minął ponad rok od rozwodu, a Wojciechowska jest innym człowiekiem. Dawne smutki już za nią i z nadzieją patrzy w przyszłość. Nie ma też trudności z cieszeniem się z małych rzeczy. Nic więc dziwnego, że podzieliła się z internautami swoim ostatnim przeżyciem. Gwiazda przyjechała nad morze, gdzie zachwyciły ją piękne widoki.
"Pocztówka znad morza! Pogoda piękna, w sam raz na spacer po plaży! Tylko trzeba się ubrać jak na Svalbard. A jak Wasz weekend? #teamslonce czy #teamzima?" - zapytała fanów znana podróżniczka. W komentarzach nie zabrakło serdecznych pozdrowień, komplementów oraz przemyśleń obserwatorów.
"Takie "nasze" morze uwielbiam najbardziej!" - zauważył jeden z internautów.
"Ogólnie to team całoroczne słońce" - odpowiadał na pytanie inny.
Trudno nie ulec wrażeniu, że Wojciechowska swoje życie poświęciła podróżowaniu. To właśnie zwiedzanie świata jest jej celem i pasją, którą dzieli się z ludźmi przed ekranami telewizorów i telefonów komórkowych.Mimo to mężczyźni zawsze mieli ważne miejsce w jej sercu. Szczególnie jeden od lat wpływa na jej zawodowe decyzje oraz poczucie pewności siebie...
Ojciec podróżniczki i autorki programu "Kobieta na krańcu świata" od zawsze był dla niej inspiracją i kimś niezwykle ważnym. To on zaszczepił w niej miłość do motoryzacji.
"Dużą część dzieciństwa spędziłam w warsztacie Taty, słuchałam opowieści o wyścigach, rajdach i Jego licznych szalonych przygodach, z których z pewnością nie wszystkie były bezpieczne i mądre, ale rozbudziły we mnie głód doświadczania. Zaraził mnie miłością do motoryzacji tak bardzo, że zostałam licencjonowaną kierowczynią rajdową i ukończyłam najtrudniejszy rajd na świecie, Dakar. Był inspiracją do stworzenia programu motoryzacyjnego AUTOMANIAK" - wspominała Martyna na Instagramie.
Wojciechowska przyznała też, że ojciec wychowywał ją jak syna, choć jednocześnie była i jest nadal ukochaną "córeczką tatusia". Tata martwi się o nią i liczy, że znajdzie się u jej boku mężczyzna, który się nią zaopiekuje. Pan Stanisław oprócz tego nadal jest największym fanem podróżniczki i kibicuje jej w najtrudniejszych wyzwaniach.
"Bez wątpienia Tata jest też moim największym fanem, ma stosy kartonów z kasetami VHS i nagraniami moich występów w telewizji i zgromadzone wszystkie, nawet te najmniejsze wycinki gazet, w których pojawiła się jakakolwiek wzmianka na mój temat. Niestety każdy, kto przychodzi do mojego domu rodzinnego, musi obejrzeć tę kolekcję" - relacjonowała w dalej części wpisu poruszona 49-latka.
Trzeba przyznać, takie wsparcie to największy skarb!
Czytaj też:
Przemek Kossakowski rzucił wszystko i wyjechał na wieś. Zaskakujące, co wyznał
Kossakowski po rozstaniu z Wojciechowską realizuje swoje nowe powołanie