Wojna Żebrowskiego z Englertem
Michał Żebrowski nie zostawia suchej nitki na dyrektorach państwowych teatrów, a Jan Englert nie pozostaje mu dłużny.
Michał Żebrowski Teatr 6. Piętro założył we współpracy ze swoim przyjacielem Eugeniuszem Korinem w 2009 roku. Od tamtej pory scena stała się nie tylko ważnym punktem na teatralnej mapie stolicy, ale także sporym komercyjnym sukcesem. Tłumy widzów co tydzień zjawiają się w teatrze Żebrowskiego, by na żywo zobaczyć popisy m.in. Kuby Wojewódzkiego, Małgorzaty Sochy, Jolanty Fraszyńskiej czy Daniela Olbrychskiego.
Czy powodzenie przedsięwzięcia nie przewróciło jednak Michałowi w głowie? Od jakiegoś czasu aktor otwarcie szydzi z dyrektorów scen państwowych, argumentując, że "dyrektor siedzi na ciepłej posadce za pańskie i moje pieniądze. Według uznania raz zleci zrobienie scenografii czy napisanie muzyki 'Krzysiowi', innym razem 'Mateuszowi'. Potem, bez żadnej weryfikacji, czy na spektakl przyjedzie dwieście czy dwadzieścia kompletów widzów, i tak dostanie pieniądze na kolejny rok działalności".
Źle zarządzanym państwowym teatrom przeciwstawia swoją scenę. "U nas jest tak, że jak popełnimy błąd, a niestety takie się zdarzają, musimy wyciągnąć własne, ciężko zarobione pieniądze i za to zapłacić. To szalona różnica" - twierdzi.
Jak można się było spodziewać, ta przemawiająca przez Żebrowskiego pycha spotkała się ze sporą dezaprobatą środowiska. Zareagował sam dyrektor Teatru Narodowego, czyli Jan Englert. "Za te same pieniądze pan Żebrowski studiował cztery lata aktorstwo, mogąc być w przyszłości liderem. Nie wiem, czy byłby w stanie spłacić ten dług" - powiedział.
Czyżby między szefami dwóch popularnych warszawskich scen szykowała się wojna?