Wolszczak ma 64 lata i żadnej emerytury! ZUS nie zapłaci jej ani grosza [POMPONIK EXCLUSIVE]
Grażyna Wolszczak w rozmowie z naszym reporterem otworzyła się na temat finansów. Choć większość osób w jej wieku obecnie utrzymuje się ze świadczeń emerytalnych, ona wybrała inną drogę, której zamierza się trzymać. Co ciekawe, rozumie jednak tych, którzy płaczą dziś w poduszkę z powodu niskiej emerytury.
Grażyna Wolszczak w tym roku skończy 65 lat. Wedle polskiego systemu emerytalnego aktorka już pięć lat temu mogła zakończyć swoją karierę zawodową i odpoczywać od pracy, jak większość seniorów. Ona jednak wybrała zupełnie inną drogę.
Gwiazda od dwudziestu lat gra w serialu "Na Wspólnej" i ani myśli o rezygnacji z gry na planie. Co więcej, kieruje także teatrem Garnizon Sztuki, zatem wciąż jest prężenie działającą bizneswoman. Oprócz tego angażuje się w wiele innych projektów, często pojawia się na imprezach branżowych, co także jest częścią jej pracy.
Jak się okazuje, o przejściu na emeryturę zupełnie nie myśli i to nie tylko dlatego, że wciąż chce być aktywna zawodowo. Grażyna Wolszczak zwyczajnie od lat nie ufa systemowi emerytalnemu, przez co już dawno zabezpieczyła swoją przyszłość w inny sposób, tj. poprzez rozsądne gospodarowanie pieniędzmi, dzięki czemu nie musi się martwić o swój los i liczyć na ZUS.
"Ja od zawsze jestem piekielnie rozsądna. Od kilkudziesięciu lat się mówiło o tym, że system emerytalny musi się w Polsce załamać prędzej czy później, w związku z czym postanowiłam na nim nie polegać i sama starałam się zabezpieczyć tę swoją emeryturę" - wyznała nam.
Jak sama jednak przyznała w rozmowie z naszym reporterem, nie ma żalu do tych, którzy lamentują, że mają niską emeryturę i nie zabezpieczyli się odpowiednio.
Przypomnijmy, że wiele gwiazd żaliło się w mediach na wysokość swojej emerytury, co miało związek z faktem, iż nie zadbali o opłacanie odpowiednich składek.
"Nie będę płakała w mediach, ale nie każdy jest taki zaradny, więc rozumiem i współczuję tym, którzy płaczą w mediach lub w poduszkę, bo można nie mieć jakiejś wyobraźni w pewnym wieku, albo nie umieć sobie tego wszystkiego zorganizować. Ja jestem zaradna" - wyznała Grażyna Wolszczak naszemu reporterowi.
Jednocześnie wyznała, że zdarzyły jej się nietrafione inwestycje, przez które straciła pieniądze. Dziś jednak stara się o tym nie myśleć, a o swojej sytuacji materialnej mówi, że ma tyle środków, ile potrzeba.
Aktorka wypowiedziała się również na temat testamentu. Ona sama nie spisała go jeszcze, ale uważa, że to dobry i potrzebny w wielu przypadkach ruch.
"Nie spisałam, ale od lat o tym myślę i uważam, za absolutnie słuszne, że trzeba przewidywać najgorsze, a wiadomo, że najwięcej kwasu w rodzinie jest o pieniądze, więc w trosce o swoją rodzinę warto to zrobić, żeby nikt się później nie kłócił" - wyznała nam.
Dodała, że z racji tego, iż ma tylko jednego syna, sytuacja u niej jest prosta i klarowna.
Grażyna Wolszczak nie musi się z nikim dzielić swoim majątkiem, a wszystko to, co ma, będzie się należało jej synowi, gdyż po pierwsze nigdy nie wzięła ślubu ze swoim partnerem, a po drugie i tak każde z nich dba o siebie i swoje dzieci osobno.
"Mam jednego syna i u mnie jest sytuacja jasna, z Harasimowiczem mamy rozdzielność majątkową i nie mamy ślubu przede wszystkim, ale myślę, że i tak warto. Myśmy się spotkali w dojrzałym wieku, w związku z tym on miał swoje dzieci, ja miałam swoje, dlaczego on miałby płacić na przykład za lamborginhi dla mojego syna, które ja wymyśliłam. To są nasze wybory, jego - które ja akceptuję, bądź odwrotnie - moje propozycje dla mojego syna. Nie uważałam za stosowne, żeby partycypować w jego opiece nad jego córkami" - wyznała aktorka w rozmowie z nami.
Zobacz też:
Grażyna Wolszczak ostrzega swoje fanki. Radzi, aby nie brały z niej przykładu
Grażyna Wolszczak życzy sto lat... Annie Jantar. Zaskakujący komentarz na profilu Kukulskiej!