Woronowicz już nigdy nie musi kupować biletu do kina. Wyjaśnił, dlaczego
Pochodzący z Białegostoku Adam Woronowicz (50 l.) doczekał się wyjątkowego prezentu od mieszkańców jego rodzinnych stron. Jak dał do zrozumienia w wywiadzie, wiąże się on z wymiernymi korzyściami finansowymi. Jak wyjawił, gdyby tylko zechciał, mógłby już nigdy w życiu nie wydać nawet złotówki na bilet do kina.
Adam Woronowicz zagrał w swojej karierze wiele poważnych ról, zanim trafiła mu się okazja zaprezentowania talentu komediowego.
Odkąd wyszło na jaw, że Woronowicz ma niezwykły dryg do rozbawiania ludzi, aktor nie może opędzić się od propozycji.
Nie brakuje opinii, że sukces polskiej wersji "The Office" to w dużej mierze jego zasługa. Woronowicza pokochali także reklamodawcy, którzy nie mogą oprzeć się pokusie wykorzystywania jego bogatego zestawu minek i głosów w spotach promocyjnych.
Obok kariery aktora nie mogli też przejść obojętnie mieszkańcy jego rodzinnego Białegostoku. Aktor jest bardzo dumny ze swojego pochodzenia, na każdym kroku podkreśla bliskie więzi emocjonalne z Podlasiem.
Ostatnio Woronowicz dał do zrozumienia w podcaście "WojewódzkiKędzierski", że bez względu na to, gdzie się kto wychował, i tak po przyjeździe do Warszawy wszystkich dopadają kompleksy:
"Każdy gdzieś ma swoją taką małą ojczyznę. Jeden przyjechał ze Szczecina, drugi z Poznania i tak dalej. Z jakichś większych lub mniejszych miejscowości. Wtedy jak się w 1997 r. przyjechało do Warszawy, jak zobaczyło się tych wielkich aktorów, to się miało wrażenie, że każdy jest z wioski po prostu. Wszystko jedno czy to był Poznań, Szczecin, Trójmiasto, Katowice czy Białystok”.
Woronowicz chętnie przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta, również po to, by promować filmu, w których gra. Jak wyznał w rozmowie z Kubą Wojewódzkim:
"Ostatnio byłem tam na premierze filmu Jacka Bławuta, a potem jeszcze w "Zupie nic" z Kingą Dębską".
Przy okazji tych wspomnień wyszło na jaw, że w białostockim kinie Woronowicz ma prawo czuć się jak u siebie. Zostało ono zresztą oficjalnie potwierdzone:
"Dyrektorka cudowną rzecz zrobiła, że nadała salom kinowym nazwiska Białostoczan: Pawła Małaszyńskiego, Adama Woronowicza, Przemka Sadowskiego. Tak że tak, mam swoją salę. I rzeczywiście mam dożywotni wstęp".
Zobacz też:
Adam Woronowicz jest dumny, że zwlekał z tym do ślubu. „Warto było czekać!”
Wieści z domu Woronowicza. Decyzja w sprawie rodziców już zapadła. Tak im się odwdzięczy
