Wpadka w "Faktach". Widzowie TVN mieli tego nie słyszeć! Mina Anity Werner mówi wszystko!
Osoby, które we wtorkowy wieczór zasiadły przed telewizorami i włączyły "Fakty" TVN, musiały się mocno zdziwić, gdy podczas zapowiedzi jednego z materiałów usłyszeli niecenzuralne słowa, które nigdy nie powinny paść na wizji. Słowa te wybrzmiały za kulisami programu, ale były słyszalne podczas kończenia zapowiedzi przez Anitę Werner. W sieci ów fragment oczywiście już robi "zawrotną karierę" i jest szeroko komentowany...
Wtorkowe "Fakty" zostaną z pewnością zapamiętane na długo. Powodem jednak nie jest żaden z materiałów, który został wyemitowany w trakcie trwania programu.
Podczas emisji na żywo doszło bowiem do sporej wpadki, która nie powinna się wydarzyć.
W pewnym momencie pojawiły się jakieś problemy z udźwiękowieniem i widzowie usłyszeli coś, czego nigdy nie mieli usłyszeć.
Gdy prowadząca Anita Werner zapowiadał reportaż o małym niedźwiadku błąkającym się samotnie w Tatrach, zza kadru dało się słyszeć niecenzuralne słowa.
Jeden z pracowników pozwolił sobie bowiem na głośne "ku**a mać".
Fragment programu oczywiście od razu trafił do sieci. Co ciekawe, na platformie Player, gdzie można obejrzeć programy stacji, po kilku godzinach podmieniono wersję wtorkowego wydania "Faktów". Wyciszono przekleństwo, które pada z tzw. offu.
Okazuje się jednak, że przekleństw w tym wydaniu było więcej. W materiale o sąsiedzkim konflikcie jeden z bohaterów w pewnym momencie używa sformułowania: "ma mnie głęboko w d***e", co także nie zostało w żaden sposób wyciszone.
Zobacz też:
Cichopek straci pracę w TVP? "Chcą się jej pozbyć z 'Pytania na śniadanie'"
Alec Baldwin chwilę po oddaniu tragicznych strzałów. Te nagrania pokazują, jak naprawdę zareagował
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!