Wpadka ze śmiechem prezenterki TVN24. Jest decyzja KRRiT
Anna Seremak, prezenterka TVN24, znalazła się w centrum uwagi po tym, jak nie mogła powstrzymać śmiechu, opowiadając o incydencie w Bartoszycach, w którym 44-letnia kobieta "potraktowała" partnera kością. Liczne skargi doprowadziły do interwencji KRRiT. Po kilku miesiącach mamy decyzję w sprawie.
9 kwietnia Anna Seremak prowadziła serwis informacyjny na antenie TVN24. Po tym, jak usłyszała o incydencie, do jakiego doszło wówczas w Bartoszycach, nie mogła opanować śmiechu. Chodzi o informację o tym, jak 44-letnia kobieta miała próbować "uspokoić" swojego partnera przy użyciu kości wyjętej z garnka, w którym gotowała zupę. Choć mężczyzna miał obrażenia i trafił do placówki medycznej, prezenterka potraktowała historię niczym dowcip. Po licznych skargach widzów sprawie przyjrzała się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Rzeczniczka prasowa KRRiT Teresa Brykczyńska przekazała na łamach portalu Wirtualnemedia.pl, że po dogłębnej analizie dostępnych materiałów, nie znaleziono podstaw do dalszego postępowania w sprawie.
"W tej sprawie postępowanie wyjaśniające zostało przeprowadzone z uwzględnieniem analizy nagrania audycji, wyjaśnień nadawcy i oświadczenia, które wydała Rada Etyki Mediów. Wnioski z analizy tych podstawowych materiałów były zbieżne z wnioskami Rady Etyki Mediów, zawartymi w tym oświadczeniu. Analiza potwierdziła, iż przepisy ustawy o radiofonii i telewizji, które obowiązują nadawcę, nie mają zastosowania do okoliczności tej sprawy ani do prowadzenia wobec nadawcy dalszego postępowania" - mówi Wirtualnemedia.pl Teresa Brykczyńska, rzecznik prasowy KRRiT.
Przypomnijmy, że do Rady Etyki Mediów wpłynęły trzy skargi na stację TVN24 i prezenterkę Annę Seremak. Wśród podmiotów składających uwagi znalazło się Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn. Organizacja jest zdania, że należy stworzyć wytyczne dla dziennikarzy, które instruowałby ich o tym, jak przedstawiać negatywne zachowania kobiet wobec mężczyzn.
Głos w tej sprawie już jakiś czas temu zabrał przewodniczący Rady Etyki Mediów Ryszard Bańkowicz. Ekspert zwrócił uwagę na konieczność zachowania obiektywizmu dziennikarzy, podkreślając, że Anna Sermak mogła nie być świadoma wcześniejszych nadużyć bohaterki incydentu z kością.
"Dziennikarzom nie potrzeba 'wytycznych' nakazujących, jak mają pisać i mówić o chłopcach i mężczyznach,(...). A gdyby stowarzyszeniom reprezentującym te wszystkie środowiska udało się skutecznie przymusić media do przestrzegania zestawu takich "standardów", to zanim byśmy się wszyscy obejrzeli stałyby się one szkieletem nowego systemu cenzury" - wyjaśniał na łamach portalu Wirtualnemedia.pl Ryszard Bańkowicz.
Anna Seremak po fakcie tłumaczyła z kolei w mediach społecznościowych, że nie była świadoma, że bohaterka incydentu miała w przeszłości problemy z prawem.
Zobacz też:
Są wyniki oglądalności programu Magdaleny Ogórek. Szału nie ma
Skandal w TVN24. Dziennikarka nagle została zdjęta z wizji
Wielkie poruszenie w domu Małgorzaty Rozenek. Było o włos od tragedii